W Milnie-Kamionka znajduje się Pańska Góra, gdzie przed I-szą wojną światową była gorzelnia, a po rozparcelowaniu ziemię tę kupił p. Kusiak z Trościańca Wielkiego.
Tam przed wyjazdem na Sybir i do Niemiec miał swoją kryjówkę mój ojciec Mikołaj Dec - syn Józefa wraz z kolegami: Antonim Kozakiem, który po wojnie wyjechał do Argentyny i Mikołajem Dec z Parcelacji.
Te stare walące się piwnice zarośnięte były wysokimi pokrzywami, chwastami i krzewami czarnego bzu.
Zapomniane nawet przez samego pana Kusiaka.
Teraz okazały się bardzo przydatne.
W pierwszej, bliżej domu, krył się Wojciech Kusiak ze swoją rodziną, bo ta piwnica była jeszcze w lepszym stanie.
Drugą piwnicę pokazał mojemu Ojcu p. Władek Kusiak, ale prosił, żeby nikomu nie mówił. Mikołaj Dec dotrzymał tajemnicy aż do 26 października 1998 roku, kiedy tę wiadomość spisał w swoim pamiętniku.
Do piwnicy Ojciec z kolegami wchodził przez pole od rzeki Huk.
Ponieważ były tam zarośla, trzeba było około 7 metrów czołgać się na brzuchu pod gałęziami bzu, by nie zdradzić kryjówki.
Przez 20 lat nikt do tych lochów nie wchodził.
Dla Mikołaja i jego kolegów były to "Katakumby Rzymskie" z tą tylko różnicą, że mogły w każdej chwili runąć i pochować ich żywcem.
Będąc tam nie myśleli o zawaleniu się tych piwnic.
W piwnicach tych mogli świecić światło, gdyż nie było ono widoczne na zewnątrz.
W jednym zakamarku urządzili sobie wygodną sypialnię. Wspólne duże łóżko wykonane z czarnego bzu i słomy. Słoma była szyta sznurkiem jak mata, by się nie rozsuwała pod nimi. Można było spać i siedzieć po turecku.
Trzeba było być bardzo ostrożnym z zapałkami i lampą naftową, by nie wzniecić pożaru.
Drzwi kryjówki zrobione były z dwóch mat słomianych zszytych sznurkiem.
W lochach tych były zimne dnie i noce, ale bezpieczne.
Będąc w Milnie "Pańką Górę" obejrzałam od strony domu Mikołaja Deca czyli od Kątka, od strony Antoniego Kozaka i Mikołaja Deca z Parcelacji tj. od mostka i drogi między Kamionką a Krasowiczyną i nie wiem gdzie mogą być te lochy.