|
Nawigacja |
|
|
Milno na Podolu Najnowszy użytkownik:
Karolinaserdecznie witamy.
Zarejestrowanych Użytkowników: 159 Nieaktywowany Użytkownik: 0
Użytkownicy Online:
Gości Online: 2
Twój numer IP to: 18.97.14.83
Artykuły | 331 |
Foto Albumy | 67 |
Zdjęcia w Albumach | 1883 |
Wątki na Forum | 47 |
Posty na Forum | 133 |
Komentarzy | 548 |
|
|
|
|
|
|
Logowanie |
|
|
Zagłosuj na nas |
|
|
|
Czasy pańszczyzny. |
|
|
Czasy pańszczyzny.
Opowiadano, że Pan właściciel wsi Milno, który miał folwark na początku Krasowiczyny od strony Kamionki zaprosił gości ze Zborowa, Załoziec i Zbaraża na polowanie. Podczas tego polowania nie zastrzelił ani jednego zwierza. Z tego powodu wpadł w furię, mówiąc, że to wina jego poddanych, chłopów naganiaczy, którzy nie potrafili swemu Panu napędzić zwierzyny pod jego strzelbę. Kazał chłopu wejść na drzewo i stojąc pod drzewem zastrzelił swojego naganiacza zwierzyny. Panu było wstyd, że jego goście zastrzelili sarny, kilka lisów i dużo zajęcy a on nic nie upolował. Po tym zdarzeniu rodzina zastrzelonego chłopa uciekła do lasu, obawiając się, że Pan ich też zabije.
Rodzina udała się na Górę Szyred / Szwed / znajdującą się za między Blichem a Halawą.
Pan nakazał swoim ludziom, aby poszukali zbiegów. Rodzina zabitego chłopa dowiedziała się, że są poszukiwani uciekła pod Gontowiecką Górę w bagnisty teren gdzie były tak zwane
" bezodnie";, które ciągły się od Gontowieckiej Góry aż po Ditkowiecką. Mówiono wówczas, że tam żyją diabły, bo człowiek jak tam poszedł to już nie wrócił.
Bojąc się rodzina zabitego chłopa, że stąd nie wróci udała się w "Dębinę Kamieniecką";. Tam rosły przedwieczne dęby takie duże i gęste, że każdy, kto tam poszedł to zbłądził i już nie wracał.
Pan wysyłając coraz więcej ludzi na poszukiwanie rodziny chłopa, mścił się nad ludźmi. Ludzie biedowali, chorowali aż pewnego poranka doniesiono Panu, że zaraza zaczyna zabierać ludzi. Początkowo Pan nie wierzył, ale pewnego dnia jego 8- letnia córeczka zachorowała i po trzech dniach zmarła. Po pogrzebie córeczki zachorowała żona Pana i po kilku dniach też zmarła. Ludzie mówili, że to kara za grzechy Pana. Choroba ta to "Cholera";. Zmarło na nią 2/3 ludności Pana. Ludzi chowano na cmentarzu na Podliskach, by zaraza nie miała styczności z wodą pitną, czyli z rzeką Huk i jej źródłami. Cmentarz ten usytuowany był na wzgórzu w stosunku do rzeki Huk. Postawiono na nim wysoki dębowy krzyż.
Po latach po drugiej stronie rzeki wybudowano Cerkiew Unicką.
Mijały lata. W "Dębinie Kamienieckiej"; i na bagnach Ditkowieckich coraz więcej ukrywało się nieszczęśliwych ludzi aż w końcu stworzyła się mała osada, z której powstała wieś Ditkowce. Ludzie w tym bagnistym terenie kryli się wysoko w konarach wysokich dębów i innych drzew, nazywano ich "Ditki";, czyli Diabły.
W dawnych czasach chłop był własnością Pana i jeśli tacy ludzie utracili łaskę Pana nie mięli miejsca w tej wsi a do innej pójść nie mogli. Byli karani chłostą często do utraty przytomności lub ciężką pracą. Chłopi bardziej rozsądni uciekali ze wsi w tereny leśne, mokradła a ich w tym czasie w okolicy Milna było sporo.
Maria Zaleska zd Dec
Z pamiętnika Mikołaja Dec syna Józefa
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia czerwca 06 2010 11:54:02
Góra Szyred /Szwed/ wys.414m, Gontowiecka Góra wys.424m, Uszerowa Góra / Wuszyr/ wys.426m |
dnia czerwca 06 2010 12:19:14
1 km.od Gontowieckiej Góry jest oddzielone szeroką doliną nieco mniejsze wzniesienie Chomy które jest dobrym punktem widokowym. |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|