Strona Główna ˇ Forum ˇ Zdjęcia ˇ Teksty ˇ Szukaj na stronieCzwartek, Grudnia 05, 2024
Nawigacja
Portal
  Strona Główna
  Forum
  Wszystkie teksty
  Mapa serwisu

Ilustracje
  Galeria zdjęć
  Album
  Stare mapy
  Stare pieczęcie

Teksty
  Historia
  Przodkowie
  Czasy Pawlikowskich
  Czasy przedwojenne
  II wojna światowa
  Po wojnie
  Zasłużeni Milnianie
  Adolf Głowacki:
Milno - Gontowa
  Ze starych gazet

Plany zagród
  Mapka okolic Milna
  Milno - Bukowina
  Milno - Kamionka
  Milnianie alfabetycznie
  Gontowa
  Gontowianie alfabetycznie

Literatura
  papierowa
  z internetu

Linki
  Strony o Kresach
  Przydatne miejsca
  Biblioteki cyfrowe

Konktakt
  Kontakt z autorami

Na stronie
Milno na Podolu
Najnowszy użytkownik:
Karolina
serdecznie witamy.

Zarejestrowanych Użytkowników: 159
Nieaktywowany Użytkownik: 0

Użytkownicy Online:

EwelinaZajac 1 dzień
maria 2 dni
Kazimierz 6 dni
dark 2 tygodni
Jozef 6 tygodni
zbiniud17 tygodni
WEBHELA29 tygodni
zenekt30 tygodni
sierp33 tygodni
MarianSz43 tygodni

Gości Online: 3

Twój numer IP to: 18.97.14.83

Artykuły 331
Foto Albumy 67
Zdjęcia w Albumach 1883
Wątki na Forum 47
Posty na Forum 133
Komentarzy 548
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Zagłosuj na nas

KRESY

Jak Milnianie żegnali dobrego pana dziedzica

Jak Milnianie żegnali dobrego pana dziedzica


W roku 1866 pan Józef Granowski przestał być dzierżawcą Milna. Był lubiany w wiosce i gromada mileńska zgotowała mu piękne pożegnanie. Ktoś wysłał opis do gazety. Sprawa miała dalszy ciąg, bo niektórymi zdaniami z artykułu poczuła się urażona właścicielka Milna, pani Henryka Pawlikowska.

Tłumaczenia "kryptonimów".

Pan Gr. - to pan Józef Granowski, wieloletni dzierżawca Milna. Zresztą dalej podpisał się imieniem i nazwiskiem. Na razie nic bliższego o nim nie wiemy. W roku 1865 znalazł się w księdze chrztów parafii rzymskokatolickiej w Olejowie - jako ojciec chrzestny Marii Joanny Dąbrowskiej, córki ekonoma z Harbuzowa. Zostały też ślady po nim w galicyjskich gazetach - na listach osób przyjeżdżających do lwowskich hoteli i w spisach wyborców. Po opuszczeniu Milna do roku 1869 przebywał na pewno w jako dzierżawca Machnowie / Machczowie (różne wersje zapisu tej nazwy). W roku 1870 przyjeżdżał do Lwowa z miejscowości Szumlany i Smulno (nie wiadomo jednak, czy tam mieszkał). W latach 1872-1873 był na pewno dzierżawcą w miejscowości Mosty Małe, w okręgu wyborczym Żółkiew - Rawa Ruska - Sokal.

Pani P. - to pani Henryka (Henrietta) Pawlikowska. Urodzona w roku 1798, zmarła w 1877. Pochodziła z rodu hrabiów Dzieduszyckich herbu Sas i była spokrewniona z żoną hrabiego Kazimierza Wodzickiego z Olejowa. Jej ojciec, hrabia Wawrzyniec Marcin Dzieduszycki, szambelan austriacki, na początku XIX wieku zakupił Milno. Po jego śmierci w 1836 roku dobra mileńskie przeszły na córkę Henrykę, żonę Gwalberta Pawlikowskiego herbu Sas, właściciela Medyki w Przemyskiem, słynnego botanika i miłośnika ogrodów.

Litografie z wizerunkami Henryki z Dzieduszyckich Pawlikowskiej i jej męża możecie obejrzeć w Galerii Rodzinnej Woźniakowskich http://www.grocholski.civ.pl/2008/galerie-zdjec/galeria-rodzinna-wozniakowskich.html

W opisywanym w naszym materiale okresie (rok 1866) pani Henryka Pawlikowska była już niemłoda. Zapewne z racji wieku rzadko przyjeżdżała do Milna, stale mieszkając we Lwowie. Od kilkunastu lat była wdową (mąż zmarł w 1852 roku). Po jej śmierci właścicielem Milna z przyległościami został syn, Mieczysław Pawlikowski, żonaty z Heleną z Dzieduszyckich.




[źródło: Gazeta Narodowa. Rok V. Nr. 242. We Lwowie, Sobota d. 20 Października 1866. Zachowano oryginalną pisownię.]


Załoźce d. 13. października Na pograniczu ziem, które Opatrzność rzuciła pod żelazne berło caratu moskiewskiego, położona jest licznie zamieszkała nader zapobiegliwym i pracowitym a wyszczególniającym się od dawna wzorową solidarnością gminną ludem, po połowie zmieszanym z Rusinów a Mazurów, majętność pani P.

Majętność tę dzierżawił od lat kilkunastu szanowny pan Gr., a gdy ostatnie sześciolecie tej dzierżawy z przyszłą wiosną do końca dochodzi, pan Gr. przeświadczony, że w całym tym długim przeciągu czasu jego wkłady i niezmordowana praca wcale mu się nie rentują, wszedł w nadziei odpowiedniejszych jak tu rezultatów w innej wcale okolicy, już z minioną wiosną w nowy kilkunastoletni interes dzierżawny, a widząc, że równoczesna administracja takich dwu, wzajem od siebie oddalonych wielkich dzierżaw byłaby dlań zgubną, wyprzedał tegoroczną krescencję mileńską. Gdyśmy się dowiedzieli, iż w następstwie tego pan Gr. wraz z rodziną swoją dnia dzisiejszego z okolicy naszej wyjeżdża, wiec pospieszyło wczoraj kilku z nas najbliższych Milna tamże dla pożegnania kochanego sąsiada, gdzieśmy dla ciemnej nocy przenocowali. A gdy się dziś rano około godziny 8mej do wyjazdu zabieramy, spostrzegamy, jak naraz cały dziedziniec zapełnił się niezliczoną ilością odznaczających się wybitnie przyzwoitością i pewnym rodzajem powagi gospodarzy mileńskich. Trzech młodszych z nich wchodzi do izby, w której myśmy z gospodarstwem zgromadzeni byli, a pokłoniwszy się i wyrzekłszy zwykły frazes świątobliwy czci dla Chrystusa Pana, wzywają pana Gr. w imienin gromadzkiej starszyzny, by raczył wyjść na dziedziniec dla wysłuchania tego, co gmina Milno ma zamiar jemu przedstawić.

A gdyśmy wraz z państwem Gr. rozciekawieni, o co chodzi, wyszli przed dom, występuje z pośród obecnych włościan jeden z najpoważniejszych, a zawoławszy: Uciszcie się! proszę o głoś! rzecze: "Pochwalony Jezus Chrystus. My gromada załujem ze nas porzucacie, a wam tez nas nieżal? tać to się przezyło lat kilkanaście pospoły, wyście nam jak mogli dobrze radzili i sprzyjali, a i my gromada wam z duszy serca bywała w ład, znać że z wami łaska Boża jest, bo odkąd tu z nami mieszkacie, ni graduś my nie miewali, ni razu też pomór na bydełko do nas nie zawitał, choć w około sąsiednim gromadom zaraza chudobę precz zabierała. Ej, zostańcież z nami, taż to my wam nigdy z chęci wspak nie byli, a zaś chyba nas się odrzekacie, że wam Milno waszych procentów nie daje, a dyć na to pozwólcie czej gromada znajdzie rady - bo gdy wam może groszy na dalsze zakupienie Milna brakuje, toć my wam tego bez prowizji na rok jeden na ile kogo stać pożyczymo. - Ot weźcie odemnie z jakich pięćset od lat wielu krwawo uciułanych złr." Tu jeden po drugim ozwały się głosy gospodarzy: "wid mene tilko, i wid mene znowu tilko, i wid mene, i odemnie i t. d., weźcie zakupcie nadal Milno i zostańcie z nami".

Wzruszony do żywego p. Gr., wynurzył gromadzie, od łkania przerywanym głosem, serdeczną podziękę, ale oraz upewniając, że co się stało, odstać się już nie może, i rad nierad. choć z bólem serca on i rodzina jego muszą opuścić tak wielce dla nich przychylną gromadę mileńską. Na to jeden z gospodarzy biorąc na ramiona 2letniego synka państwa Gr., woła "proszę o głos" i rzecze: "A kiedy prośby nasze od waszych zamiarów was odwieść niegodne , to niechżeż was poruszy widok tego najmłodszego tu u nas zrodzonego synka waszego, toć wasi synkowie pośród nas zrodzeni i tak do nas należą, zostawcie ich nam i zostańcie i wy z nimi tu z nami."

Tu podano butelki i kielich. Pan Gr. wniósł w ręce wójta gminy toast pożegnalny, i na dalsze jak najlepsze powodzenie tej czcigodnej gromady; a gdy puszczono kielich w kolej, ozwał się jeszcze niejeden, to w ruskiej, to w polskiej mowie dobitnej wymowy głos, lecz żadnemu, a tem mniej mojemu niewprawnemu pióru oddawać te jędrne i wprost z serca do serc płynące głosy.

Tyle tu jeszcze dodam, że niektórzy z gospodarzy dawali się słyszeć, iż podczas zbliżającego się otwarcia we Lwowie narad krajowego sejmu, mają zamiar pojechać do Lwowa, zobaczyć, co się tam na sejmie dzieje, przy czem odwidziliby dziedziczkę swoją, panią P. która acz niejedno dobrodziejstwo gromadzie wyświadczyła, a mimo tego niełaskawa na nią, że się jej ani razu osobiście poznać nie dała, a będąc u niej błagać ją będą, by uchowaj Boże nie zaprzedała Milna na czas jaki żydom, "bo ci by nas do reszty zagnębili."

A i tego jeszcze przemilczeć nie mogę, że gdy kielich przeszedł z kolei w ręce najmłodszych gospodarzy, zawołał jeden z nich "proszę o głos", a na to odrzekł jemu syn słynnego u nas i za kordonem łomikosty Kromcia: "Nie damy ci głosu, bo w tak zacnem zgromadzeniu zabieranie głosu przystoi tylko zasłużonej w gromadzie starszyźnie, lub każdemu młodemu, który przynajmniej klas cztery z pożytkiem ukończył".

Także gdym dla własnej pamięci zapytywał mówców o ich nazwiska, odrzekł mi jeden: "A naco to wam ojcze; ej wy coś widzę , że wy to wszystko zamierzacie oddać na telegraf do gazet".

(S.)




Dwa numery później w tej samej gazecie ukazał się list pani Henryki Pawlikowskiej, zamieszczony w formie płatnego ogłoszenia.


[źródło: Gazeta Narodowa. Rok V. Nr. 244. We Lwowie, Wtorek d. 23. Października 1866. Zachowano oryginalną pisownię.]

Właścicielka dóbr Milna wyczytawszy w nrze. 242 Gazety Narodowej artykuł ze Załoziec, ubliżający wartości co do czynszu dzierżawy rzeczonych dóbr, widzi się zpowodowaną (nie wchodząc w dążność tego artykułu) fałszywemu twierdzeniu tegoż, zgodnie z rzetelną prawdą zaprzeczyć. Pan Gr., dzierżawca dóbr Milna, nie odstąpił dzierżawy, lecz przeciwnie życząc sobie przy tejże nadal się utrzymać, ofiarował właścicielce podwyższenie dzierżawnego czynszu, ale ponieważ propozycja ta nie była nadal przez nią postanowionej cenie odpowiednia, więc się na tem rozeszło. - Zresztą najlepszym dowodem będzie ta wzmianka, że pan Gr. na dzierżawie tej nie stracił, gdyż pan Gr. nieposiadając żadnych przedtem funduszów i tylko za wspólnictwem i kaucją pana S. dzierżawę otrzymawszy, teraz do większej przyszedł dzierżawy.




I w końcu zabrał musiał zabrać głos także pan Józef Granowski. Również w formie płatnego ogłoszenia.


[źródło: Gazeta Narodowa. Rok V. Nr. 255. We Lwowie, Wtorek d. 6. Listopada 1866. Zachowano oryginalną pisownię.]

Zatrudniony gospodarką nie miałem czasu czytywać pism publicznych, dowiedziawszy się atoli o korespondencji z Załoziec, umieszczonej w nrze 242. Gaz. Nar., tudzież o inseracie w nrze. 244 Gaz. Nar. przeciw tejże wystosowanym, widzę się zmuszonym zrobić następujące wyjaśnienie:

Najprzód, że wzmiankowaną korespondencję umieszczono bez mojej wiedzy, a nawet dotychczas nie wiem, kto z sąsiedztwa jest autorem takowej, powtóre nie mogę w niej nic dopatrzyć, coby ubliżało wartości majątku Milna, a upraszam nawet i wzywam wszystkich obecnych aktowi pożegnawczemu, niechaj wypowiedzą, czy słyszał kto kiedy z ust moich wyrażenie niekorzystne o tym majątku, jakiebądź było tam moje powodzenie. Nadmienić muszę, że aż do obecnej chwili szczyciłem się zaufaniem i względami JW. właścicielki, zostawiano mi nawet pierwszeństwo do dalszej dzierżawy, co jednak dla sprzecznych widoków nie mogło przyjść do skutku, a tak przed pełnym rokiem jeszcze trwania teraźniejszej dzierżawy, dobra te do wydzierżawienia ogłoszono gazetami, w tym więc czasie inną dzierżawę dla siebie wyszukałem.

Co do głoszonych w nrze. 244 Gaz. Nar. stosunków materjalnych, w jakich poprzednio byłem, to bardzo łatwe do pojęcia, czyli interes znaczniejszy dałby się bez funduszu uskutecznić, a tembardziej poprowadzić; lecz mniejsza o to, sądzę, że nawet zupełny brak takowego nie jest grzechem śmiertelnym, a tem mniej rzeczą ubliżającą. A jeźli kto posiadanego majątku wcale nie zna? nic dziwnego, że niełatwo się zdecyduje, co za takowy ma zażądać.

Skoro jednak artykuł z Załoziec wzięto za ubliżający wartości majątku, uważam za potrzebne odpowiedzieć w obronie mojej opinii, droższej mi nad największe zasoby materjalne

Machnów d. 30. października 1866.

Józef Granowski.




Inserat pani Pawlikowskiej o poszukiwaniu nowego dzierżawcy Milna, o którym to ogłoszeniu wspomina w swoim liście do gazety pan Józef Granowski.


źródło: Gazeta Narodowa. Rok V. Nr. 24. We Lwowie, Niedziela d. 28. Stycznia 1866. Zachowano oryginalną pisownię.]

Uwiadomienie o dzierżawie.

Dobra "Milno" z przyległościami: "Gątowa, Podliski, Bukowina i Kamionka" mające razem 300 nrów osady. o dwóch folwarkach w obwodzie złoczowskim, od Tarnopola 3, od Brodów 4, od Złoczowa 5 mil odległe, przy głównym trakcie Zbarazkim i Brodzkim położone, obejmujące 780 morgów ornej ziemi, 135 morgów sianożeci, przeszło 1.000 morgów pastwisk w lasach, z nowym wygodnym murowanym domem mieszkalnym, z gorzelnią na 105 wiader codziennego zacieru, z wołownią, stajnią, stodołą i młocarnią, które to wszystkie budynki są murowane - z wszystkiemi innemi budynkami gospodarskiemi, z propinacją w sześciu karczmach, z czynszem z dwóch kasarń dla c. k. straży pogranicznej, z pięcioma pasiekami, z sprzętami gospodarskiemi, z domami i ogrodami dla służby i czeladzi skarbowej, z dodaniem drzewa do gorzelni i na opał, są od 24. czerwca 1867 roku na lat kilka do wydzierżawienia.

Bliższych szczegółów, tej dzierżawy dotyczących udziela właścicielka tego majątku, we Lwowie przy ulicy Majerowskiej nr. domu 617 3/4 lub zarząd dóbr w miejscu, ostatnia poczta "Załoźce".

(To samo ogłoszenie odnaleźliśmy jeszcze w pięciu innych numerach Gazety Narodowej z tamtego roku - nr 26 z 31 stycznia 1866, nr 78 z 5 kwietnia 1866, nr 282 z 7 grudnia 1866, nr 283 z 8 grudnia 1866 i nr 287 z 14 grudnia 1866).



Na koniec dodamy, że Milno miało jeszcze wielu dzierżawców. W roku 1872 takim dzierżawcą był niejaki M. Sternklar. Nazwisko mogłoby wskazywać, że raczej nie spodobał się Milnianom. Trafiliśmy także na inne ogłoszenie o poszukiwaniu dzierżawcy - tym razem z 1890 roku.


źródło: Gazeta Lwowska. Rok 80. Nr. 166. Wtorek, 22 Lipca 1890. Zachowano oryginalną pisownię.]

inserat:

Do wydzierżawienia od 24 czerwca roku przyszłego dobra
Milno i Halawa
w powiecie brodzkim położone, oddalone od stacyi kolei Zborów trzy mile, obejmujące razem około 938 morgów obszaru, młyny, gorzelnię i karczmy. - Dla obejrzenia zgłaszać się należy do Wgo Stróżeckiego, rządcy dóbr w Milne p. Załoźce; wydzierżawia Zarząd dóbr Medyka, poczta Medyka.




Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Copyright ©Grupa Przyjaciół Milna. Wykonanie: Remek Paduch & Kazimierz Dajczak 2008-2018