RADOSNE ŚWIĘTO przyprawione goryczą tragicznych wydarzeń
Dodane przez MariaM dnia Listopada 09 2012 11:13:10
Boże
Jedenastego listopada gromadzimy się w świątyniach, by dziękować Bogu za niepodległą ojczyznę. Za to, że możemy się cieszyć wolnością i bez lęku o przyszłość potomnych, w pokoju dożywać swoich dni.
Tym świętem oddajemy hołd naszym ojcom i dziadom, którzy nie żałowali krwi w bojach, abyśmy mogli dziś zaśpiewać: OJCZYZNĘ WOLNĄ POBŁOGOSŁW PANIE.
Nam to radosne święto zbiega się ze smutną rocznicą zagłady polskiej części Milna i sąsiedniej Gontowy. Tej nocy śmierci i zagłady, ukraińscy nacjonaliści puścili z dymem 130 budynków i zamordowali 15 osób. Krótko po tym spłonęła Gontowa. W tym i kolejnych napadach zginęło 54 naszych rodaków. Straty były by znacznie większe gdyby nie samoobrona, która w porę ostrzegała, powstrzymywała napastników i zyskiwała bezcenny czas do ucieczki ludzi ze wsi.
Choć minęło już 68 lat, tamte wydarzenia wciąż są żywe i wracają w koszmarach sennych. Trudno, bowiem zapomnieć długi wąż ognia płonącego rodzinnego sioła i mrożący krew w żyłach widok sąsiedniej Gontowy, zamienionej w olbrzymie, otoczone czerwoną łuną ognisko. Trudno zapomnieć wycie psów, stłumiony ryk palących się zwierząt i widok zgliszcz z takim trudem odbudowanych po I Wojnie zagród. Trudno zapomnieć lament kobiet, płacz przerażonych dzieci i skamieniałych, wstrząsanych szlochem mężczyzn, przy resztkach dopalającego się dorobku całego życia. Trudno zapomnieć zmasakrowane i zwęglone szczątki bliskich i sąsiadów oraz kolumnę wozów w drodze na cmentarz. A także ciągłe czuwanie, nieprzespane noce i wygnanie z ojczystej ziemi.
Ci, którzy uszli z życiem, mają obowiązek przypominać te dramatyczne wydarzenia, tych, którzy w mękach opuścili świat i ich oprawców. Mają też obowiązek modlić się by dobry Bóg przyjął ich do królestwa swego, choć oddali ducha bez sakramentów świętych. Ich dusze być może do dziś błąkają się w ruinach naszych świątyń i oczekują na ostatnią posługę kapłańską.
Mamy też obowiązek przekazania tej gorzkiej prawdy potomnym i utrwalenia jej na kartach historii. Nie dla odwetu, lecz dla przestrogi, by coś podobnego już nigdy się nie powtórzyło. Bo śmierć i zło nie mogą zwyciężyć – jak powiedział Jan Paweł II.
Rozszerzona zawartość newsa
W Pacholętach, jak co roku, odprawione zostanie nabożeństwo za naszych ziomków, którzy oddali życie za Polskę. Zamordowani zostali, bowiem tylko dla tego, że byli Polakami. Przewidziane jest też w świetlicy, spotkanie z mieszkańcami i młodzieżą szkolną. Dzieło zapoczątkowane przez śp. Józefa Krąpca, przejęła i wspierana przez rówieśnice oraz innych mieszkańców wioski, prowadzi jego córka, Maria Markowicz. To budujące, że młode pokolenie kontynuuje misję upamiętniania naszej przeszłości, rodzinnego sioła, tragicznych w nim wydarzeń i wygnania z ojczystej ziemi. Trwałym śladem upamiętniającym tą przeszłość, jest kielich i płyta z elementami mileńskiej świątyni, umieszczona w tutejszym kościółku.
Nienawiść już się w nas wypaliła, ale pamięć nie wygasa. Pamiętamy i do końca naszych dni nie zapomnimy tych, których ostatnim widokiem był nóż, kosa, siekiera, otaczające płomienie, lufa karabinu lub szybko zbliżające się lustro wody w studni.
Różne są szacunkowe liczby, zamordowanych przez UPA Polaków. Nie da się tego dokładnie ustalić. Najczęściej podawana jest wielkość ponad 200 tysięcy. Obojętnie jednak, którą przyjąć za prawdziwą, każda poraża i woła o pomstę do Nieba.
Banderowcy to swoje krwawe dzieło, rozpoczęli na Wołyniu. Na przełomie 1942 i 43 roku, hordy UPA, na rozkaz S.Bandery, pod dowództwem R.Szucewycza i z błogosławieństwem ojca Hryniocha, runęły na polskie wioski. 9 lutego 1943 roku, w okrutny sposób zamordowali 173 mieszkańców Parośli w powiecie sarneńskim. Najkrwawsza była niedziela 11 i poniedziałek 12 lipca. Zaatakowali wówczas 170 miejscowości i zamordowali 12 tysięcy naszych rodaków. W wielu kościołach wymordowali lub spalili żywcem, ludzi zgromadzonych na nabożeństwach. W całym lipcu zginęło 20 tysięcy Polaków. Dzicz mieniąca się Ukraińską Powstańczą Armią, wydała wojnę bezbronnej ludności wiejskiej i dokonywała czynów, niemieszczących się w żadnych normach cywilizowanego narodu. Wyrzynali ludzi w pień, od niemowlęcia po starca. Ich dobytek rabowali, a zabudowania palili. Wcielali w życie obłędną ideologię Doncowa, która zakładała wybicie się na niepodległość, drogą czystki etnicznej. „Polaków wyrżniemy, Żydów wydusimy, a Ukrainę stworzyć musimy”. „Będzie polska krew po kolana, będzie wolna Ukraina”. Oto główne hasła i założenia tej formacji.
W miarę zbliżania się frontu, eskalacja mordów narastała. Chodziło o przyspieszenie likwidacji Polaków, tak by po wojnie nie było wątpliwości, kto tą ziemią włada.
W naszym obszarze, w wielu miejscowościach, banda dokonywała mordów razem z oddziałami ukraińskiej dywizji „SS Galizien”. W klasztorze dominikanów w Podkarmieniu zamordowywali 250 osób, w Palikrowach 300, w Berezowicy Małej 130, a w Hucie Pieniackiej około tysiąca. To tylko przykłady, bo nie było wsi, w której nie polałaby się polska krew.
Milna i Gontowy nie zaatakowali. Jak na ironię chronił nas okupant – niemieckie placówki graniczne. Przełom lat 1943 i 44, niósł nadzieję i lęk. Nadzieję na poskromienie barbarzyństwa i likwidację band, natomiast lęk przed władzą poznaną z najgorszej strony w latach 1939-41. Wkrótce rzeczywistość miała przekroczyć, najbardziej ponure przeczucia.
Po wkroczeniu w marcu Rosjan, banda zapadła się pod ziemię. Ale tylko na czas działań wojennych. Gdy front przesunął się na zachód, banderowcy zaatakowali z jeszcze większą furią. Tym razem z cichym przyzwoleniem Rosjan. Nie wiedzieliśmy wówczas, że Roosevelt i Churchill sprzedali już nasze ziemie wschodnie Stalinowi. Działalność UPA była mu bardzo na rękę, bo przyspieszała usunięcie Polaków z Kresów. Płomienie objęły polskie wioski ocalałe z pogromów w okresie okupacji niemieckiej. Każdy dzień bez mała, przynosił wstrząsające wieści o kolejnych spalonych wioskach i bezprzykładnych mordach. Czerwone łuny rozświetlały ciemności, a ciszę nocną przeszywały jęki mordowanych rodaków. W naszym obszarze polska krew lała się większymi strumieniami niż za Niemców. Sytuacja Polaków była tragiczna, bo Rosjanie wszystkich mężczyzn zabrali na wojnę. Byliśmy bezbronni. Z kobietami i dziećmi zostali tylko starsi i młodzież do 17 lat. To absolutnie nie wystarczało na zorganizowanie prawidłowej obrony. Sytuację pogarszał brak dostatecznej ilości broni i amunicji. Większość Ukraińców poszła w las lub zdezerterowała. Rosjanie nie ścigali i nie likwidowali panoszących się wszędzie kureni i sotni UPA. Nie zapewniali też nam żadnej ochrony. Twierdzili, że brakuje im ludzi, bo wszyscy walczą na froncie. Ale na przeciwników politycznych, mieli dość sił. Kilku starszych mężczyzn i chłopców, nie mogło stawić czoła, doskonale uzbrojonym banderowcom. Działalność samoobrony ograniczała się do czuwania, ostrzegania i odparcia pierwszego ataku. I choć nie obyło się bez ofiar i wioski zostały spalone, to uchroniło nas przed masową rzezią.
Odchodzą już ostatni świadkowie dni krwi i pożogi, a wokół tych spraw wciąż trwa zmowa milczenia. Wykorzystują to Ukraińcy. Głoszą chwałę UPA i stawiają zbrodniarzom pomniki. Dla nich mordowanie Polaków, to wciąż walka wyzwoleńcza. I tego uczą młodzież szkolną. Utożsamia się z tym również były prezydent Ukrainy Juszczenko, który ogłosił S.Banderę i R.Szuchewycza, bohaterami narodowymi. Niemcy potępili hitleryzm, Rosjanie stalinizm, a oni wciąż trwają na szańcach ponurej przeszłości. Mimo takiej postawy, za wszelką cenę usiłują zminimalizować rozmiary zbrodni, a także zrównoważyć to humanitarną „Akcją Wisła” i nielicznymi odwetowymi działaniami AK. Niektórzy twierdzą nawet, że mordowanie Polaków to tylko mały epizod w ich głównej walce z Niemcami i Rosjanami. Jak mogą fałszują historię i wybielają ponurą przeszłość. Wstydzą się? Chyba tak, bo to im chwały nie przysparza.
U nas z trudem przebija się ta tragiczna przeszłość do świadomości społecznej. Młodzież szkolna również nie znajdzie tych wiadomości w podręcznikach historii. Czcimy ofiary hitlerowskich obozów koncentracyjnych i łagrów stalinowskich, bo taka jest nasza powinność, a czy nasi bracia zamordowani przez ukraińskich faszystów to nie Polacy? Nie wolno dzielić na lepszych i gorszych ofiar swojego narodu – nawołuje ks. Isakowicz Zaleski. Podstawą pojednania naszych narodów może być tylko prawda, szczera obustronna spowiedź i potępienie złoczyńców. Na przemilczeniach, niedomówieniach i kłamstwie, nie zbudujemy wspólnej poprawnej przyszłości. To straszne dzieło UPA ma jednoznaczną wymowę i jak każde zło, prędzej czy później będzie potępione. Coraz więcej znaczących osób podejmuje ten bolesny temat. Mnożą się opracowania i pęcznieją teczki dokumentujące zbrodnie ukraińskich nacjonalistów. Niestety jednocześnie bardzo szybko topnieje liczba świadków. I z tym pogrobowcy OUN-UPA wiążą duże nadzieje. W czasie wycieczki letniej na Kresy, zwiedzaliśmy też klasztor dominikanów w Podkarmieniu. Na naszą uwagę przy studni klasztornej, że spoczywają tam wrzuceni przez banderowców Polacy, przewodnik odpowiedział: „To nie prawda”. Ponieważ obstawaliśmy przy swoim, dodał: „Niema na to świadków”.
Wiodącą rolę w gromadzeniu, dokumentowaniu, publikowaniu dowodów zbrodni UPA, i propagowaniu tej tematyki, odgrywa Kresowy Serwis Informacyjny prowadzony przez Bogusława Szarwiło. Zachęcam do jego lektury (www.ksi.kresy.info.pl)

Adolf Głowacki
Szczecin, listopad 2012