Zostałeś z nami księże Stanisławie!
Dodane przez MariaM dnia Lutego 12 2012 23:07:32


Z nieukrywanym smutkiem w sercu przyjęliśmy, jako wspólnota Kresowiaków wiadomość o odejściu do Domu Pana 24 stycznia 2012 roku ks. Stanisława Zawadzkiego, werbisty, który swoje życie związał z Milnem i Pacholętami.

Po 74 latach życia, po 47 latach wytrwałej służby w kapłaństwie odbiera już wieczną nagrodę w niebie. Z wdzięcznością w sercu, darem modlitwy na ustach żegnamy tak nam bliskiego śp. Ks. Stanisława wspominając Jego dziedzictwo życia.

Na zdjęciu - Ksiądz Stanisław jako główny celebrans mszy świętej podczas IV Zjazdu Kresowian w Pacholętach.
-

"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"
ks. Jan Twardowski
-
Czytaj więcej w rozwinięciu tego newsa.
Rozszerzona zawartość newsa
Niełatwo było nam wszystkim uwierzyć w wiadomość, która 24 stycznia dotarła do Pacholąt: ks. Stanisław Zawadzki SVD nie żyje! Przecież jeszcze tak niedawno był z nami, przecież miał w sobie tyle Bożej energii i zapału, ale wola Pana Boga była inna. Zapragnął Go mieć już u siebie. Po 74 latach życia, po 47 latach wytrwałej służby w kapłaństwie odbiera już wieczną nagrodę w niebie.

Droga życia ks. Stanisława usłana była różnymi w swym nastroju wydarzeniami. Został powołany przez Boga do życia 8 maja 1938 r w Milnie, w dzień swojego patrona św. Stanisława Biskupa i Męczennika. To opiece tego wielkiego polskiego patrona, patrona od spraw moralnych kochani rodzice, czyli Helena i Mikołaj, powierzyli Jego życie. Już w wieku 5 lat musiał doświadczyć bolesnej straty, gdyż w 1943 roku, zmarła Jego matka. To niezwykle trudne doświadczenie dla małego dziecka, które kształtuje zawsze swoje serce i cechy charakteru obok serca matki. Tym bardziej czas gehenny II wojny św. mocno wpłynął na rozwój wewnętrznego świata przyszłego kapłana. Spojrzenie na okrutny świat dookoła, pozbawiony miłości bliźniego wywarł ogromne wrażenie na małym dziecku. Do tego doszło jeszcze powołanie do wojska w 1944 roku jego ojca Mikołaja wraz z najstarszym bratem. Niedługo potem, w styczniu 1945 roku, cała rodzina Zawadzkich po ludobójstwie dokonanym przez bandy UPA w listopadzie i grudniu 1944 roku w Milnie i Gontowie, zostaje przesiedlona na Lubelszczyznę, do wsi Roguźnia, by w maju tegoż roku wyruszyć w daleką drogę w nieznane. Uwarunkowania polityczne końca II wojny św. sprawiły, że setki tysiące dawnych mieszkańców rdzennej Polski wyruszyły na słowiańskie ziemie, zamieszkiwane dotąd przez Niemców w poszukiwaniu stabilizacji życia i lepszej przyszłości. Pan Bóg prowadził mieszkańców Milna swoimi drogami do różnych miejscowości w Ojczyźnie. Rodzina Zawadzkich dotarła na naszą zachodniopomorską ziemię do Pacholąt.

Niedaleko Gryfina, na ziemi widuchowskiej rozpoczyna się nowy etap życia Stanisława. Pełną radości była chwila, gdy zostaje odszukany przez ojca Mikołaja i brata Bronisława, którzy docierają szczęśliwe do Pacholąt na początku 1946 roku. Osiedliwszy się w dawnej pastorówce, Stanisław rozpoczyna najpierw szkolną podstawową edukację na miejscu w Pacholętach. Następnie kończy zdaniem matury Liceum Ogólnokształcące w Gryfinie. W tym momencie staje wobec najważniejszego wyboru, jakiego dokonuje na tym etapie młody człowiek: kim mam być w dorosłym życiu? Stanisław od zawsze zaangażowany był niezwykle mocno w życie kościoła, będąc ministrantem a także przez jakiś czas również katechetą miejscowych dzieci, które uczęszczały do szkoły w Pacholętach z kilku okolicznych miejscowości. W ten sposób wspomagał księży werbistów, którzy przez kilka lat posługiwali w Jego rodzinnej parafii w Widuchowej, do której należały Pacholęta. Rodzące się ziarno powołania kapłańskiego wydało swój owoc w postaci dojrzałej odpowiedzi by latem 1957 roku rozpocząć duchową formację w Zgromadzeniu Słowa Bożego, czyli u Księży Werbistów. Najpierw przyszedł nowicjat, po którym złożył 9 września 1958 roku pierwsze śluby zakonne a następnie odbył studia seminaryjne naznaczone najpierw filozofią a później wiedza teologiczną. W międzyczasie w 1964 roku złożył wieczysta profesję, przez którą stał się na całe życie wiernym swemu zgromadzeniu. Pierwsze wyższe święcenia subdiakonatu przyjął 20 grudnia 1964 roku a samego diakonatu 3 marca 1965 roku. Po całościowym ukończeniu formacji seminaryjnej nadszedł najważniejszy dzień odpowiedzenia Bogu: tak! W dniu 26 czerwca 1965 roku w najważniejszym miejscu dla werbistów, w Pieniężnie k/ Olsztyna, w Misyjnym Seminarium Duchownym Księży Werbistów ks. Stanisław Zawadzki SVD przyjął święcenia kapłańskie. Rozpoczęło się wówczas piękne, szlachetne kroczenie po Chrystusowych ścieżkach, jako "alter Christus" - Drugi Chrystus. Tuż po święceniach przełożeni ks. Stanisława skierowali Go na specjalistyczne studia magisterskie, które odbył w latach 1965 - 68 na Wydziale Teologicznym KUL-u. Bezpośrednio po studiach został mianowany wychowawcą w Domu Misyjnym w Chludowie, skąd po 6 latach w 1974 roku został przeniesiony do Pieniężna, gdzie powierzono mu kilka bardzo odpowiedzialnych funkcji: najpierw wykładowcy teologii dogmatycznej, także ćwiczeń liturgicznych a poza tym został również socjuszem nowicjatu. Po 4 latach bardzo wytężonej pracy w Pieniężnie powrócił do Chludowa koło Poznania, gdzie przez kolejnych 8 lat był Mistrzem Nowicjatu i wychowawcą wielu pokoleń werbistów. Posługa Mistrza Nowicjatu wiązała się ze szczególnym wnikaniem w serca powołanych i prawidłowym odczytywaniu łaski ich powołania. Mistrz Nowicjatu to prawdziwy Ojciec dla młodych wstępujących na drogę realizacji powołania, ale zarazem autorytet, który mocno działa na świadomość nowicjuszy i wywiera niezatarte piętno na całe późniejsze ich kapłańskie już życie. Od 1986 roku przez 2 lata przebywał jeszcze ks. Stanisław w Lublinie, po czym został przeniesiony do Nysy, gdzie jak wiemy spędził ostatnie lata swego życia. Był to także czas wypełniony nieustanną posługą wobec swojego zgromadzenia. Był, bowiem Mistrzem postulatu jak również cenionym kierownikiem duchowym, spowiednikiem i bardzo często zapraszanym do wielu wspólnot parafialnych rekolekcjonistą. To tutaj w dniu 24 stycznia 2012 roku Pan Bóg powołał Go wieczności a w piątek 27 stycznia spoczął wśród innych Kapłanów - Księży Werbistów przy kościele parafialnym Matki Boskiej Bolesnej w Nysie.

Kapłaństwo ks. Stanisława było pięknym służeniem Bogu i drugiemu człowiekowi. Jego postawa nacechowana była skromnością i pokorą, ale i zarazem wielką pogodą serca i otwartością wobec każdego człowieka. Pełnił wiele odpowiedzialnych i ważnych dla Zgromadzenia funkcji, ale zawsze ukazywał niezwykłe człowieczeństwo oraz wspaniałą osobowość. Niezwykle piękne jest stwierdzenie, które padło podczas pogrzebu: "choć sam nigdy nie był na misjach, to jednak przygotował i pełni ukształtował serca i postawy ponad 400 werbistów, którzy zanieśli Ewangelię na krańce świata". To świadczy o Jego kapłaństwie, w którym dał z siebie wszystko dla wszystkich, nigdy nie myśląc o sobie. Ogromne zaangażowanie i poświęcenie swej pracy na każdym odcinku, na jakim został postawiony osłabiało Jego zdrowie, ale zawsze bardziej cenił duszpasterskie posługiwanie niż troskę o siebie. A to znamionuje tylko ludzi wielkich duchem!

W miarę możliwości powracał do nas, do Pacholąt. Bardzo chciał być wśród najbliższych, bardzo chciał ubogacać nas swoim kapłaństwem. Ceniłem, jako proboszcz parafii wsparcie ks. Stanisława, Jego pomoc w sprawowaniu Eucharystii, ale najbardziej wartościowe było Jego doświadczenie życiowe, którym dzielił się ze mną bardzo chętnie. Dostrzegałem w nim moc ducha i człowieka żyjącego modlitwą i Najświętszą Ofiarą. Widziałem, z jaką wiarą sprawuje Najświętsze Tajemnice Zbawienia. Był to wymowny znak godnego kapłańskiego realizowania Chrystusowego zaproszenia do wyłącznej służby wobec Niego. Po raz ostatni gościliśmy ks. Stanisława w czerwcu 2011 r, podczas odpustu ku czci św. Jana Chrzciciela oraz IV Zjazdu Kresowiaków. Przewodniczył uroczystej Mszy św. odpustowej a później razem ze wszystkimi przez długie godziny wspominał młodzieńcze, powojenne lata wspaniale czując się wśród swoich, wśród rodaków pochodzących z tarnopolskiej ziemi. Nikt z nas nie przypuszczał, że było to pożegnalne spotkanie, że każde Jego słowo brzmiało, jako swoisty testament, który nam pozostawia. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, z tego by czerpać jak najwięcej ze skarbca Jego serca, bo ufaliśmy, że jeszcze wielokrotnie z Nim się spotkamy i będziemy dalej ubogacać się Jego głębią serca i wnętrza.

Odszedł od nas śp. Ks Stanisław Zawadzki SVD, ale patrzymy na tę śmierć po chrześcijańsku wierząc, że dalej jest z nami. Wdzięczni za wszystko, co nam ofiarował za życia przyrzekamy wierną modlitwę o dar szczęśliwej wieczności. Umawiamy się także już teraz na to wieczne spotkanie, tam, w niebie, gdy dokończymy wszystkie niedokończone tutaj na ziemi rozmowy - Księże Stanisławie spoczywaj w wiecznym pokoju!

Ks. Robert Gołębiowski