IV Zjazd Milno - Gontowa w Pacholętach
Dodane przez MariaM dnia Lipca 07 2011 14:15:37
 ZJAZD W PACHOLĘTACH

Dzieje naszych rodaków zamieszkujących wschodnie krańce dawnej Rzeczypospolitej naznaczone są wieloma bolesnymi i dramatycznymi chwilami. Nie ma ani jednej miejscowości, szczególnie na terenie obecnej Ukrainy, gdzie nie doszło szczególnie podczas II wojny św. do tragicznych wydarzeń. Tysiące polskich patriotów za miłość do Macierzy, za ukochanie Boga, za wierność patriotycznym tradycjom poniosło śmierć stając się na zawsze bohaterami tamtych czasów. Członkowie ich rodzin przesiedleni szczególnie na ziemie zachodnie przechowują do tej pory pamięć o tamtych czasach starając się aby ta trudna historia przetrwała w sercach współczesnych. W sobotę 25 czerwca w Pacholętach, niedaleko Gryfina (parafia Lubicz), spotkali się po raz czwarty na swym kresowym zjeździe dawni mieszkańcy dwóch miejscowości na Podolu: Milna i Gontowy. Ponad 100 osób wspominało w tym gronie radość życia na tym pięknie położonym terenie w rejonie zborowskim, w obwodzie tarnopolskim, w dorzeczu Dniestru nad rzeką Huk. Powracano myślą do pięknych chwil młodości ale także do bolesnych przeżyć związanych przede wszystkim z dramatem 11 listopada 1944 roku, gdy nacjonalistyczne wojska ukraińskie dokonały eksterminacji ludności tych dwóch miejscowości. Gontowa został całkowicie zniszczona, życie stracili wszyscy mieszkańcy. Natomiast Milno, miejscowość licząca prawie 3000 mieszkańców została wyniszczona w blisko 80 %, ogromne straty dokonały się również w miejscowej ludności. Ta nieludzka rzeź na zawsze pozostała w sercach i pamięci tamtejszych mieszkańców, którzy zmuszeni zostali, wraz ze swoim duszpasterzem do dalekiej wędrówki, której kresem dla większości były dwie miejscowości: Rogoziniec k/ Międzyrzecza oraz właśnie Pacholęta. Tutaj oraz w innych zachodnich miejscowościach dla mniejszych już grup tamtejszych mieszkańców rozpoczęła się historia tworzenia nowej rzeczywistości dalszego życia. Niezwykłe są te już ponad 65 letnie powojenne wspomnienia dawnych milnian i gontowian, którzy z pietyzmem kultywują pamięć przeszłości. Wzajemne odwiedziny, troska o wszystkie pamiątki i dokumenty z tamtych czasów a szczególnie gorliwa modlitwa zanoszona co roku właśnie 11 listopada w kościele w Pacholętach są wzruszającym dowodem miłości do Ojcowizny i tradycji przodków.

Zjazd Kresowiaków w Pacholętach rozpoczął się od uroczystej Mszy św. koncelebrowanej przez ks. Kan. Bronisława Kozłowskiego, ks. Stanisława Zawadzkiego, werbistę pochodzącego z Pacholąt a korzeniami rodzinnymi z Milna oraz ks. Roberta Gołębiowskiego, proboszcza w Lubiczu. Oprócz mieszkańców Pacholąt przybyli także kresowiacy min. z Zielonej Góry, Międzyrzecza, Wrocławia, Gorzowa, Gliwic, Żar, Świebodzina, Szczecina, Skwierzyny, Barlinka. Ciąg dalszy w rozwinięciu Newsa

Rozszerzona zawartość newsa
Obecna również była przewodnicząca Rady Gminy Widuchowa Józefa Juzyszyn, której korzenie rodzinne wywodzą się właśnie z ziemi tarnopolskiej. Niezwykle wzruszające Słowo Boże wygłosił dawny dziekan gryfiński ks. Kan. Br. Kozłowski. Nawiązując do patrona świątyni zarówno w Milnie jak i w Pacholętach – św. Jana Chrzciciela ukazał jego hart ducha, moc wiary i niezłomne świadectwo godnego życia, które przygotowało zbawczą misję Chrystusowi by w konsekwencji przez męczeńską śmierć przypieczętować swą szlachetną postawę. Przypominając dramatyczne losy milionów polskich kresowian kaznodzieja przypomniał o odpowiedzialności za Ojczyznę i o umiłowaniu najświętszych wartości, które z pietyzmem muszą być kultywowane szczególnie przez młode pokolenie. Dodać należy, że Msza św. sprawowana była w mającym ponad 100 letnią historię kielichu, który wraz z innymi naczyniami kościelnymi przebył długa drogę z kościoła w Milnie, najpierw do Rogozińca, by kilka lat temu uroczyście przekazany dla wspólnoty w Pacholętach, misternie odnowiony wraz z wygrawerowanym napisem mógł przypominać o przeszłości i wlewać w serca chrześcijańską nadzieję i trwały pokój.
Po podniosłej Eucharystii wszyscy wzięli udział w części popularno – naukowej podczas której wspominano życie codzienne w dawnych swych rodzinnych miejscowościach przywołując pamięć rodzinnych tradycji i wielu obrzędów ludowych stanowiących otoczkę świąt i spotkań międzysąsiedzkich. Przywoływano pamięć wielu historycznych wydarzeń, które na trwałe wpisały się w życie tych, którzy musieli opuścić rodzinne strony i tutaj na zachodnich kresach budować nową rzeczywistość. Piękne, nacechowane miłością do ojczystych ziem pieśni i dumki jeszcze długo roznosiły się po Pacholętach przypominając o tym, że tam na tarnopolskiej ziemi pozostała krew przodków i modlitwa, która nigdy nie przeminie.

Ks. Robert Gołębiowski