JAN KRĄPIEC (24.11.1942 - 23.12.2021)
Dodane przez Adolf dnia Grudnia 28 2021 13:20:07

JAN KRĄPIEC (24.11.1942 - 23.12.2021)



Msza św. pogrzebowa odbędzie się w czwartek, 30 grudnia, o godz. 10.00


Urodził się w Milnie na dalekim Podolu, w okresie burzliwych wojennych przemian. Gdy stawiał pierwsze kroki, jego beztroskie dzieciństwo zburzyły dramatyczne wydarzenia. Wiosną 1944 roku ojciec poszedł na wojnę, a jesienią źli ludzie spalili im dom. Odtąd w zatłoczonym mieszkaniu sąsiadów żyli w atmosferze ciągłego zagrożenia. Mama co rusz porywała go śpiącego, wybiegała na dwór i kryła w ciemnościach nocy.
W końcu aby ratować życie przenieśli się do Załoziec. Stąd na początku lutego 1945 roku przewieziono ich na stację w Zborowie, gdzie pod gołym niebem, o chłodzie i głodzie do kwietnia czekali na transport. Trawiły ich wszy i choroby. Tych warunków nie przetrzymała jego babcia. Pochowano ją tak jak i innych, na polu przy stacji. Do Zbąszynka dotarli 17 kwietnia. Osiedlono ich Lutolu Suchym. W wielu budynkach mieszkali jeszcze Niemcy. Odetchnęli gdy latem z wojny wrócił ojciec. I tam, już normalnie przeżył resztę dzieciństwa. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej, z dość sporą grupą rówieśników, został zwerbowany do górnictwa na Śląsku. Większość po zetknięciu z praktyką na dole zrezygnowała, on ukończył szkołę górniczą i utknął tam na stałe. Praca jak opowiadał była ciężka i niebezpieczna, ale dobrze płatna. Zamieszkał w Zabrzu. Tam też założył rodzinę. W pobliskim Bojkowie poznał uroczą krajankę Bronisławę Zając i w miejscowym kościele związali swoje losy na resztę życia. Jak okrzepli kupili dom w Zabrzu, przebudowali go i od podstaw urządzili. Połowę oddali synowi. Po śmierci ojca, matkę zabrał do siebie i jeszcze 20 lat przeżyła z nimi. Zajmowała się domem i uprawiała spory warzywnik w przydomowym ogrodzie. Gdy zmarła, ekshumował też ojca i pochował z matką.
W 2012 roku odbyliśmy wspólnie wycieczkę na Kresy. Odwiedziliśmy też sioło w którym od wieków żyli nasi przodkowie i pokłonili się prochom tych, którzy zostali w ojczystej ziemi. Cieszył się, że mógł stanąć tam gdzie stawiał pierwsze kroki, a Bronia zobaczyła gdzie młode szczęśliwe dni przeżywali jej rodzice. Spotykaliśmy się też na zjazdach ziomków w Rogozińcu


Nie dane im było do końca cieszyć się sobą. Zupełnie niespodzianie nadciągnęły ciemne chmury. Pierwsza źle poczuła się Bronia. Lekarze wykryli groźną chorobę, która w 2015 roku przerwała jej życie. Jan został sam w opustoszałym domu. Nieszczęścia jednak chodzą parami. Jego stan zdrowia też zaczął się pogarszać i dość szybko skazany został na wózek. Ostatnie dwa lata spędził w łóżku, pod troskliwą opieką córki i syna, co przy każdej rozmowie podkreślał. Dzień przed Wigilią dołączył do rodziców, siostry zmarłej trzy lata przed jego urodzeniem i kochanej Broni, by z nimi tam świętować kolejne Boże Narodzenie. Los go nie rozpieszczał od dzieciństwa. W miarę spokojnie, ale ze świadomością ciągłych zagrożeń, przeżył lata pracy w górnictwie. Natomiast ostatnie, obciążone cierpieniami, spędził z przykrą świadomością szybko zbliżającego się końca.
Odszedłeś Janie, ale nadal trwać będziesz w naszych sercach. Spoczywaj w pokoju.


W imieniu jego licznych przyjaciół
Adolf Głowacki
Grudzień 2021


Rozszerzona zawartość newsa