WYSTAWA - 75 ROCZNICA PRZYJAZDU PIERWSZYCH TRANSPORTÓW WYGNAŃCÓW Z KRESÓW
Dodane przez Kazimierz dnia Grudnia 05 2020 15:26:24
Kliknij, żeby obejrzeć zdjęcia

75 ROCZNICA PRZYJAZDU PIERWSZYCH TRANSPORTÓW WYGNAŃCÓW Z KRESÓW



15 kwietnia tego roku przypadała 75 rocznica przyjazdu pierwszych transportów wygnańców z Kresów do Zbąszynka. Koło Terenowe Świebodzińskiego Związku Kresowian Kosieczyn-Zbąszynek planowało uczcić tę rocznicę okolicznościowymi imprezami, niestety pandemia koronowirusa pokrzyżowała te plany. Wśród zaplanowanych wydarzeń było zorganizowanie wystawy wizerunków tych, którzy przyjechali pierwszymi transportami.

Zbieranie materiałów przeciągało się ze względu na utrudnione kontakty. Zorganizowany materiał udało się opracować i zaczęły się kłopoty z wydrukowaniem. Termin rocznicy minął, ale organizatorzy nie odpuszczali, udało się wszystko dopiąć na Rocznicę Odzyskania Niepodległości i tuż przed 11 listopada stanęła wystawa 'Z Ojcowizny do Nowej Ojczyzny'. Powstała dzięki pomocy wielu osób, którzy udostępnili organizatorom materiały. Wizerunków tych, którzy w latach 1945 - 1946 przybyli transportami z Kresów powinno być znacznie więcej, ale ta grupa, którą przedstawiamy na banerze niech będzie przykładem na skomplikowane losy kresowian w tamtym okresie.

Na wystawie zabrakło wizerunku nieżyjącego już Jana Hawryszczaka, który przyjechał pierwszym transportem, ale możemy zacytować fragment jego wspomnień klikając "Czytaj więcej".



Jan Mikuła
Zbąszynek

Rozszerzona zawartość newsa
Nas przywieziono na stację w Zborowie w dniach 20-25 stycznia 1945 roku. Tam w nieludzkich warunkach, na mrozie, pod gołym niebem, koczowaliśmy dwa miesiące, nim podstawiono wagony. Byliśmy u kresu sił. Wielu chorowało, a Hanka Szeligowa z dwiema córkami i kilkanaście osób z innych wsi, zmarło z zimna i wycieńczenia. Skromne zapasy żywności szybko się wyczerpały. Panował głód. Dziadek sprzedał konia, aby kupić żywość i paszę dla krowy.
Podróż też trwała prawie miesiąc. Do Zbąszynka dotarliśmy 15 kwietnia. Na stacji stał transport z więźniami z obozu koncentracyjnego i wszędzie było dużo wojska. Jakieś 70 kilometrów dalej, przebiegała linia frontu. Zaraz po przyjeździe, w godzinach popołudniowych, przeżyliśmy nalot niemiecki. Ukryliśmy się pod betonowym wiaduktem.
Na drugi dzień, niemieckie furmanki, zaczęły nas rozwozić po wioskach. Wszędzie mieszkali jeszcze Niemcy. Polaków dokwaterowywano do nich. W domku na skraju lasu, gdzie nas ulokowano, nie czuliśmy się bezpieczn
i.

W dniu dzisiejszym bardzo wielu wygnańców takich jak pan Jan nie ma już wśród nas. Tym, którzy odeszli już, oraz tym, którzy jeszcze żyją i pamiętają tamte czasy dedykujemy tę wystawę.
Organizatorzy
Jan Mikuła
Zbąszynek