ZBRODNIARZE BOHATERAMI UKRAINY
Dodane przez MariaM dnia Lutego 14 2010 18:05:37

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, uroczyście nadał przywódcy OUN-UPA Stepanowi Banderze, tytuł „Bohater Ukrainy”. Wcześniej taki zaszczyt spotkał dowódcę UPA Romana Szuchewycza. Zorganizował też manifestację, na której oddał hołd poległym i całej UPA, za walkę o niepodległą Ukrainę. Aktem tym podniósł całą tą organizację do najwyższej godności, a żyjących uznał za kombatantów.
Swoją ocenę UPA sprecyzował 8.12.2009 roku, w wywiadzie dla Rzeczpospolitej:

„Prawdę o UPA próbuję przekazać pewnym środowiskom w Polsce. Gdy mówimy o tej części historii, dotyczącej UPA, nie wyodrębniamy jej konfliktu z Polakami. Nie o tym chcemy mówić. Jesteśmy gotowi schylić głowy i powiedzieć: wybaczcie raz jeszcze za ten epizod historii w obustronnych stosunkach. Koncentrujemy się natomiast na roli tego ruchu w procesie wyzwolenia narodowego. To nie jest polityka przeciwko Polsce.
Mój ojciec walczył po stronie armii radzieckiej. W tym samym czasie w 1943 roku, półtora miliona Ukraińców walczyło o niepodległą Ukrainę po stronie UPA. Nie sądzę aby żołnierze UPA i mój ojciec, którego uważam za wielkiego bohatera, który walczył o Ukrainę wolną od Niemców, byli przeciwnikami. To ludzie których trzeba podziwiać, którzy walczyli przeciwko imperium i zostali postawieni przed historycznym wyborem. Nie osądzajcie ich.”

Ta ocena jest podsumowaniem wieloletniego zamazywania prawdziwej roli tej zbrodniczej organizacji i przetwarzania jej w godną chwały, armię narodowo-wyzwoleńczą. Minimalizowanie przestępczej działalności UPA i tworzenie mitu o jej walce z imperium.
Nie sądziłem, że prezydent kraju deklarujący przyjaźń z Polską, pozwoli sobie na głoszenie tak prymitywnego fałszu historycznego. Przeraża jego skala i to, że jest to oficjalne stanowisko, bo tylko takie wygłasza głowa państwa.
Nie od rzeczy przytoczyć tu przysłowie ukraińskie:

B R E S Z Y I W A N E, N O M A J M I R U

(Kłam Janie, no miej miarę – zachowaj umiar). Panie Juszczenko to kłamstwo. UPA nie walczyła z żadnym imperium. Potyczki zbrojne w obronie własnej w czasie okrążenia lub wykrycia kryjówek przez Rosjan, trudno nazwać walką wyzwoleńczą. Taka walka to atakowanie wroga. Ponadto w 1943 roku nie było tam Rosjan, więc z kim UPA walczyła? Z Niemcami? Nie, bo z nimi współpracowała, a ukraińska dywizja SS Galizien wchodziła w skład hitlerowskiej armii. Jeżeli z tego „wyzwolenia narodowego” usunąć „incydent z Polakami”, to nic nie zostanie. UPA nie walczyła wówczas lecz mordowała. Utworzona została głównie po to, by zlikwidować kresową ludność polską. By zrealizować obłędną nacjonalistyczną ideologię Doncowa, której główne hasła brzmiały:

- Polaków wyrżniemy, Żydów wydusimy, a Ukrainę stworzyć musimy.
- Będzie polska krew po kolana, będzie wolna Ukraina.

Współgrało z tym ogólne zawołanie, że śmierć każdego Polaka, to metr wolnej Ukrainy.
Ta olbrzymia armia razem z faszystowską dywizją, w okrutny sposób wymordowała ponad 200 tysięcy Polaków.
Obcinanie głów, rąk, nóg, uszu, wydłubywanie ócz, cięcie w poprzek piłą, darcie pasów skóry i solenie tych miejsc, zdejmowanie skóry z dłoni (rękawiczki), rozrywanie końmi, wbijanie na pal, wrzucanie do studni, palenie, rozrywanie dzieci za nogi, wbijanie na sztachety i rżnięcie w sieczkarniach, oto przykłady walki wyzwoleńczej tej armii. Banderowcy prześcigali się w wyszukiwaniu tortur i sposobów powolnego uśmiercania tak, by przedłużyć cierpienia.
Te czyny nie mieszczą się w żadnych normach cywilizowanego narodu. To nie armia lecz przestępcza, ludobójcza organizacja, która działała na rozkaz zbrodniarzy: Stepana Bandery i Romana Szuchewycza.
Mimo wszystko, W.Juszczenko chce nam przekazać prawdę o UPA i prosi aby ich nie osądzać. To przekracza wszelkie granice, nie tylko zwykłej przyzwoitości.
My tę prawdę znamy najlepiej, bo przeżyliśmy piekło „walki wyzwoleńczej UPA”. Żadne próby jej wybielania i fałszowanie faktów, nie wpłyną na naszą ocenę tej zbrodniczej formacji. Jej działalność jest udokumentowana i prędzej czy później, znajdzie się na kartach historii i w podręcznikach szkolnych. A także jak każde zło zostanie powszechnie potępiona.
W.Juszczenko wyrósł w tym środowisku, jest przesiąknięty nacjonalizmem, utożsamia się z nimi i akceptuje ludobójczą działalność UPA. Włączył się też do ogólnego nurtu historyków ukraińskich i próbuje morderców przetworzyć w bohaterów narodowych. Jego postawa ożywiła ducha Bandery i nacjonalizmu ukraińskiego. Stawiane wszędzie tym zbrodniarzom pomniki, to pokłosie tego stanowiska.
Zgodnie z rozumowaniem Juszczenki, ludobójcza działalność hitlerowców i stalinowców, też powinna być usprawiedliwiona, bo działali w interesie swoich narodów. Mimo to, hitlerowcy zostali osądzeni i skazani w Norymberdze. Stalinowcom się upiekło bo byli zwycięzcami, ale potępienie ich czynów jest powszechne. Przywódcy jugosławiańscy za masakrę ludności cywilnej na nieporównywalnie mniejszą skalę, stanęli przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze mimo, że robili to dla utrzymania jedności państwa.
Bandytom UPA jak dotąd, tylko Rosjanie wymierzyli sprawiedliwość, ale po odzyskaniu niepodległości, dość szybko podnieśli głowy. Duża w tym zasługa biernej postawy naszych władz, które nie kwapią się do zajęcia zdecydowanego stanowiska w sprawie tego, niespotykanego w naszych dziejach, masowego mordu swoich obywateli. Mordu którego skala, kwalifikuje go jako ludobójstwo. 200 tysiącami bestialsko straconych rodaków, płacimy za iluzoryczne partnerstwo strategiczne. Na taki czyn nikt się jeszcze nie ważył. Generał Władysław Sikorski w wyjątkowo trudnej sytuacji i za grubo mniejszą liczbę ofiar w Katyniu, przeciwstawił się Rosji i związanej z nią koalicji.
Sojusz dwóch narodów można zbudować tylko na prawdzie, współdziałanie państw zaś wówczas, gdy łączą je wspólne cele. Tego nie można kupić. Ostatnie decyzje prezydenta Ukrainy, do reszty rozwiały te złudzenia. Oświadczenie naszego prezydenta, że godzi to w stosunki polsko-ukraińskie, na nic nie wpływa. Tu potrzebny zdecydowany, ostry protest.
Gdyby W.Putin próbował tak wybielać stalinowców lub A.Merkel hitlerowców, krzyk oburzenia sięgnął by niebios.
Nikt nie dziwi się, że naród ukraiński dążył do uzyskania niepodległości, ale nie można zaakceptować zbrodniczych metod UPA. Zniewolone narody walczą o niepodległość z aparatem władzy, a nie z bezbronną ludnością. UPA pierwsza w dziejach Europy, wydała wojnę cywilnej ludności: dzieciom, kobietom, starcom i bezbronnym mężczyznom.
Juszczenko doskonale zna te sprawy i wie, że UPA chciała uzyskać niepodległość, przez likwidację kresowej ludności polskiej. Wbrew tej strasznej prawdzie uważa, że tych ludzi należy podziwiać. Nic dodać, nic ująć. To akceptacja rzezi i polityka przeciwko Polsce. Tylko tak można zinterpretować gloryfikację zbrodni, a zatem i nienawiści do Polaków.
Szkoda, że w wywiadzie nie padło pytanie co UPA wywalczyła, bo byłby w dużym kłopocie. Osiągnięcia UPA w walce z imperium są bowiem zerowe. Skruszyła go dopiero polska „Solidarność”, ale to prezydent przeoczył.
W wywiadzie W.Juszczenko użył sformułowania, że „gotowi są pochylić głowy i powiedzieć: Polacy wybaczcie raz jeszcze”. A kiedy był ten pierwszy raz? Kiedy miało miejsce to doniosłe wydarzenie? Oni wciąż są gotowi, ale nigdy tego nie zrobili. Nawet cerkiew jak dotąd, nie wyrzekła słowa nagany w kwestii UPA.
Juszczenko choć mocno zabiegał o poparcie pogrobowców UPA, wybory przegrał z kretesem, ale nacjonalistyczne ziarno które zasiał, długo będzie wydawało owoce.
To nie są żadne przeprosiny, lecz próba narzucenia nam swojego widzenia UPA. Chce abyśmy swoich morderców, uznali za ludzi których należy podziwiać. Trzeba mieć tupet.
Panie Juszczenko, ci Polacy którzy uciekli z pod siekier i noży banderowskich zbirów, nie wszyscy umarli. Sporo ich jeszcze żyje i pamiętają jak i z kim oni walczyli o Samostijną. A ci którzy już odeszli, przekazali tę gorzką prawdę swoim dzieciom. Cała kresowa ziemia zbroczona jest polską krwią i trzeba ostrożnie stąpać, aby jej nie podeptać. To największy cmentarz Europy. Uklęknij Pan na niej i pomódl się za tych, którzy w mękach i być może przeklinając swoich oprawców, opuścili ten świat.
Ukraińcy od lat usiłują przetworzyć to wilcze stado, w godną uznania wyzwoleńczą armię. Zdają sobie sprawę, że z tym nacjonalizmem i zbrodniczą UPA, nie mają czego szukać w Unii Europejskiej. Stoi ona bowiem po stronie ofiar a nie sprawców. Słabo gospodarczej Ukrainie, bardzo zależy na unijnych dotacjach i dlatego, a nie ze względu na strategiczne partnerstwo, zabiega o polskie poparcie. Szkoda, że nasze władze nie potrafią tego wykorzystać do zbudowania partnerskich stosunków, opartych na prawdzie.
Podczas gdy władze polskie unikają najmniejszych zadrażnień, a nawet utrudniają upamiętnianie ofiar ukraińskich faszystów, Ukraińcy bez żenady głoszą chwałę UPA i stawiają jej pomniki nie tylko na Ukrainie, ale i na naszej ziemi. Tą straszną hekatombę kresowego ludu polskiego, próbują zrównoważyć humanitarną akcją „Wisła” i nielicznymi, odwetowymi działaniami AK. Od lat słusznie czcimy ofiary hitleryzmu oraz stalinizmu i od lat trwa zmowa milczenia, wokół kresowego ludobójstwa. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w książce „Przemilczane Ludobójstwo na Kresach”, słusznie podkreślił:

„NIE WOLNO DZIELIĆ NA LEPSZYCH I GORSZYCH, OFIAR SWOJEGO NARODU”

Ta strusia polityka doprowadziła do tego, że nasze społeczeństwo prawie nic nie wie o holokauście kresowego ludu polskiego. W naszych szkołach dzieci wiedzą, że akcja „Wisła” była krzywdząca, natomiast nic o zbrodniach UPA. To nasza porażka a ich sukces. Młodzież szkolna zachodniej Ukrainy, uczestniczy we wszystkich obchodach rocznicowych Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
Na ostatnich obchodach rocznicowych w Oświęcimiu, wszyscy mocno podkreślali, że najważniejsza jest pamięć i przypominanie tych wydarzeń dla przestrogi. A czy nasi bracia zamordowani na Kresach to nie Polacy? Czy to nie nasi godni pamięci bracia? Ich dusze błąkające się tam po ruinach opuszczonych świątyń, jarach, wertepach oraz po pustych placach swoich zagród i już 67 lat wołają o tę pamięć. Nie o odwet lecz o zwykłą ludzką pamięć.
Władysław Kubów na manifestacji potępiającej uhonorowanie Bandery, podkreślił: „My nie jesteśmy przeciwko Ukraińcom i Ukrainie, lecz przeciwko ukraińskim faszystom”. Ten człowiek cudem uratował się z rzezi w Berezowicy Małej koło Zbaraża. 22 lutego 1943 roku, zginęło tam 131 Polaków. Ja rzeź i zagładę polskiej części Milna, przeżyłem w dniu naszego narodowego święta w 1944 roku. Łącznie zginęło u nas 35 osób i spalonych zostało 130 budynków. W sąsiedniej polskiej Gontowie zamordowano 19 osób, a po wiosce ślad nie został. Tak małą liczbę ofiar zawdzięczamy czujności samoobrony, która w porę ostrzegała i większości udawało się ukryć lub zbiec. Milno oddalone jest od Berezowicy około 5 kilometrów. Gontowa leżała pomiędzy tymi wioskami.
W tym obszarze, podobnie jak i w innych rejonach Kresów, polska krew lała się strumieniami, noce rozświetlały łuny płonących siół, a ciszę nocną przeszywały jęki mordowanych rodaków. W pobliskim Kołodnie zginęło 500 osób, w Łozowej 100, w Podkamieniu 250, w Palikrowach 300, w Hucie Pieniackiej około tysiąca. Ihrowicę zaatakowali gdy ludzie zasiedli do wieczerzy wigilijnej. Zginęło 80 osób. Podobny los spotkał Nitrebę, Nowiki i inne sioła. To tylko przykłady, bo nie było wioski bez ofiar.
Mimo upływu czasu, tamte wydarzenia wciąż są żywe i wracają w koszmarach sennych. Bo trudno zapomnieć długi wąż ognia płonącego rodzinnego sioła, wycie psów i ryk płonących zwierząt. Trudno zapomnieć widok zgliszcz, lament kobiet, płacz przerażonych dzieci i mężczyzn wstrząsanych szlochem, przy dopalającym się dorobku całego życia. A przede wszystkim trudno zapomnieć zwęglone i zmasakrowane szczątki bliskich i sąsiadów , oraz kolumnę wozów w drodze na cmentarz. Pamiętamy to wszystko i do dziś nie możemy zrozumieć, że człowiek może być tak dziki i okrutny.
Trudno nam też pojąć nacjonalistów ukraińskich na czele z prezydentem Wiktorem Juszczenką. Ich niezmienna postawa, to przestroga nie tylko dla Polski, ale i dla wszystkich integrujących się narodów europejskich.
Niemcy potępili hitleryzm, Rosjanie Stalinizm, a oni wciąż trwają na porastających chwastami szańcach, ponurej banderowskiej przeszłości.

Adolf Głowacki