Milno - wielka wieś z pogranicza wołyńsko-podolskiego
Dodane przez Kazimierz dnia Września 17 2008 17:31:00
Milno - wielka wieś z pogranicza wołyńsko-podolskiego

[źródło: "Nasz kresowy dom nad Hukiem, Smolanką i Łopuszanką". Opracowanie zbiorowe pod redakcją Antoniego Worobca. Zielona Góra 2000, nakładem Koła Środowiskowego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Zbąszynku]


Tak pisał Antoni Worobiec:

Największa w skali powiatu zborowskiego, jedna z większych wsi województwa tarnopolskiego, liczyła w 1939 r. ok. 650 rodzin i ponad 2800 mieszkańców. Położenie wsi na dawnym pograniczu województwa wołyńskiego i ruskiego (do 1772 r.) oraz w pobliżu kordonu rozgraniczającego dwa mocarstwa rozbiorowe, Austrię i Rosję, wywarło poważny wpływ na losy wsi, jej rozwój i upadek.

Wieś Milno swoim zasięgiem administracyjnym obejmowała cztery przysiółki: Podliski, Krasnowieczyznę, Kamionkę i Bukowinę. Łączy je potok o groźnej nazwie - Huk, jako pokonując w swoim biegu znaczną różnicę poziomów, pohukuje niekiedy jak potok górski. Zabudowania wiejskie usytuowane są po obu brzegach rzeki oraz jej dopływach. Huk, długości 11 km bierze swój początek u podnóża wzgórz biegnących od Nowego i Starego Oleksińca na południe przez wieś Gontowe i Iwanczany. Owe wzgórza są lokalnym działem wodnym, rozdzielającym wody płynące do Seretu i dalej do Dniestru, od wód rzeki Horyń, która wpada do Dniepru.

Wzgórza okolic Milna i Gontowej zaliczane są do najwyższych na Podolu i nazywano: Miodoborami lub Tołtrami.

Miodobory ciągną się od Podkamienia, przez Gontową biegną w stronę Zbaraża, stąd się na wschód do Skałata i Grzymałowa. Jest to osobliwy górotwór, budują go skały wapienne, osadzone w zatoce, tzw. morza sarmackiego w okresie jurajskim. Malownicze skały wapienne wznoszące się grzbiety wzgórz, podobne są z daleka do ruin starych zamczysk, turni, baszt. Owe wapienie to w istocie rafy muszlowe, które obfitują w rozliczne skamieliny flory i fauny jurajskiej. Północny odcinek Miodoborów, od Podkamienia po Gontowę, ma charakter pagórkowatej wierzchowiny, przekraczającej w wielu wyniosłościach 400 m (Gontowiecka Góra - 425 m.). Zachodnie skłony owych wzgórz okrywają dorodne drzewostany, w tym dębu naturalnego: Czarny Las, Ostra Góra, Wielki Las (na południe od Podlisek). Rzeka Huk wypływa kilkoma ciekami z zachodnich stoków Miodoborów, tuż za wsią. Płynie wartkim potokiem przez wszystkie mileńskie przysiółki, w rejonie wsi Blich kieruje się ku zachodowi i wlewa się do Seretu na załozieckich łęgach w rejonie zamku.

Niektórzy regionaliści wywodzą nazwę wsi Milno od nazwiska rzekomego założyciela o nazwisku Milan. Wersję taką podaje Adolf Głowacki, Milnianin, autor monografii wsi (dotychczas nie ogłoszonej drukiem). Badając historyczną przynależność wielu wsi Ziemi Załozieckiej, w tym też Milna, nie napotkałem na osadźcę nazwiskiem Milan.

Wydaje mi się, że najbardziej przekonującym byłoby stwierdzenie, że nazwa wsi wywodzi się od staropolskiego słowa MYLNO, czyli błędnie, niepewnie, niebezpiecznie. W Milnie można by naprawdę błądzić. Tu jest bardzo "MYLNIE", ze względu na nieczytelny ciąg zabudowań wiejskich, zmylić możesz też ze względu na dużą rozciągłość wsi, które ciągną się niemal na milę. Jeszcze bardziej można błądzić, gdyby chciało się dotrzeć do właściciela jakieś konkretnej zagrody.

Doświadczyłem tego osobiście, gdy wiosną 1944 r. zamieszkałem czasowo na Kamionce i zmuszony byłem dość późno wracać po pracy w Urzędzie Rejonowym z Załoziec. Nigdy nie mogłem trafić na moją kwaterę. W całej wsi było około 700 zagród, w których mieszkało ponad 800 rodzin. Każda zagroda miała swoją nazwą siedliskową, lecz nazwy te powtarzały się. I tak na Bukowie (wg zestawienia A. Głowackiego) mieszkało 192 rodziny, z czego Krąpców - 10 rodzin, Zaleskich - 10 rodzin, Letkich - 8 rodzin, Baranów - 7 rodzin, Syrotiuków - 7 rodzin, Deców - 6 rodzin, itd.

Dla lepszej orientacji i identyfikacji "kto jest kto"? mieszkańcy wsi wprowadzili podwójne nazewnictwo: nazwisko właściwe i przezwisko.

Dla przykładu przytaczam wykaz gospodarstw Bukowiny podany przez Adolfa Głowackiego w cyt. opracowaniu:
- Dec Paweł - Krawcy,
- Lis Mikołaj - Koguty,
- Krąpiec Jan - Jantoszki,
- Zaleski Kazimierz - Dragany,
- Krąpiec Mikołaj - Krzomci,
- Dec Józef - Pawli,
- Lis Adam - Rarogi,
- Zaleski Antoni - Sirantów Jantyk, itd.

Brak źródeł i opracowań historycznych utrudnia dokładniejszy opis dziejów osadnictwa w dolinie rzeki Huk. W Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego.... w tomie VI, pod hasłem Milno, czytamy: "...w polu na Mogiłkach i Maniukach znachodzono dawniej rozmaite starożytności, kamienne ozdoby, z brązu i żelaza...".

Wynika z tej wzmianki, że na Krasowieczyźnie, na polach nazywanych Mogiłki, usytuowana była wczesnośredniowieczna osada, z pewnością Lechicka, a w jej pobliżu stare cmentarzysko (Mogiłki), gdzie znajdowano później rozmaite "starożytności". Z tej pierwotnej osady rozwinęła się wieś - dziś przysiółek Milna - Pidliska, czyli osiedle "pid lisom" = pod lasem. Spolonizowana nazwa - Podliski.

Tenże sam Słownik Geograficzny, wydany w 1885 r. podaje, że w Milnie był: "...ongiś zamek, dziś stoją tylko ruiny....". Z informacji tej wynika, że pod koniec XIX w. stały jeszcze ruiny zamku.

Czy Adolf Głowacki pisząc monografię Milna nie dotarł do najstarszych mieszkańców wsi, którzy pamiętają lub czy słyszeli o ruinach zamku? Słownik geograficzny dodaje następnie: "Z kamienia zamkowego zbudowano: stajnie, oficyny dla oficjalistów dworskich... piwnice zamku sięgają daleko na dziedziniec... Murowane posadzki powyjmowano, ledwie kilka z nich pozostało...".

Nasuwa się więc drugie pytanie do dobrze zorientowanych w tej materii - Milnian: Gdzie miałby stać ów zamek, a w jego pobliżu dwór, oficyny dworskie, stajnie, itp.? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. Być może, że na to pytanie zechcą nam odpowiedzieć młodzi naukowcy wywodzących się z rodzin mileńskich, którzy jak sądzę zainteresują się dziejami swojej ojcowizny!

Trudno jest dziś ustalić lokalizację mileńskiego zamku, łatwiej jednak prześledzić jego dzieje.

Milno, bowiem leży na Ziemi Załozieckiej, a więc tej krainie przez wiele set lat należała do kniaziów Wiśniowieckich. Ród Wiśniowieckich wyodrębnił się na przełomie XV/XVI w. z książąt Zbaraskich. Protoplastą rodu był kniaź Michał założyciel Wiśniowca. Od niego nazwiska rodowe zmieniono na Wiśniowieckich. Wiśniowieccy władali w XVI w. rozległymi włościami ciągnącym się od źródła rzeki Zbrucza, po dolinę górnego Seretu na zachodzie. Zbaraż i Załoźce, obok Wiśniowca były, w różnych okresach czasu, siedzibami rodu. Milno i okolice, leżące pomiędzy Wiśniowcem a Załoźcami, należały do Wiśniowieckich już z początkiem XVI w.

Twórcy potęgi rodu Wiśniowieckich: książę Konstanty (l564-1641), jego syn Janusz oraz wnuk Dymitr Jerzy (1631-1683), hetman wielki koronny, rezydowali na załozieckim zamku (patrz rozdz. "Na załozieckim zamku"). Na dworze stryja Konstantego spędził swoją młodość książę Jeremi Michał - znany nam z rOgniem i mieczem" - Jarema. Następnie Wiśniowieccy, od czasów Michała Serwacego (1680-1744), wojewoda ruski, hetman wielki litewski rezydował już we wspaniałej rezydencji w Wiśniowcu.

Za czasów Michała Serwacego majątek Wiśniowieckich składał się z 26 kluczy, z czego 13 pomiędzy Zbarażem a Podkamieniem. Pomiędzy Wiśniowcem a Załoźcami utrzymywana była stała komunikacja. Najkrótsza droga z Załoziec biegła przez folwark Wiśniowieckich - Bródki, Blich, doliną rzeki Huk, a więc przez Milno i dalej do Gontowy.

Na gontowskim wzniesieniu drogę z Załoziec przecinał gościniec, biegnący z Podkamienia do Zbaraża. Tu stała stara karczma, jak to było w zwyczaju. Karczma na rozstaju dróg. Dalsza droga do Wiśniowca dochodziła podkamieńskim gościńcem do Starego Oleksińca, skąd drogą biegnącą na wschód, doliną rzeki Horyń do Starego Wiśniowca. Droga przez Milno, Gontowę długości 35 km wiodła przez słabo zaludnione obszary, mroczne, lesiste doliny Huku i Horynia. Była więc niebezpieczna, wymagała wzmocnienia.

Pagórkowaty, lesisty teren, pełen jarów, parowozów, mrocznych zakamarków i bliskość bogatych rezydencji przyciągał różnych rozbójników. Grasowały tu drobne czambuliki tatarskie, zbrojne "kupy" chłopskie, zbiegli Kozacy i inna hołota. Dla utrzymania w posłuszeństwie chłopów z rozległych latyfundiów, a także dla zapewnienia bezpieczeństwa szlaków i dróg, załozieccy Wiśniowieccy utrzymywali własne prywatne wojsko z dragonią, husarią, piechotą i artylerią. Dla ochrony szlaków budowano zamki warowne i ufortyfikowane stanice. Na drodze z Załoziec do Wiśniowca, pod koniec XVI w. istniał zamek w dolinie Huku, na wysokości wsi Podliski, "przy załozieckim gościńcu", drodze biegnącej wzdłuż doliny rzecznej, po północnych stokach wzniesień Kamienieckiej Dębiny.

Niewiele wiemy o jego lokalizacji, brak również materiałów ikonograficznych świadczących o jego architekturze i wyposażeniu. Kolejnym w tym szlaku był zamek w Starym Oleksińcu, który dominował nad doliną Horynia. Jego opis i dzieje znajdują się w "Dziejach rezydencji dawnych kresów... tom 5", napisane przez Romana Aftanazego. Czytamy tam m.in.:

W Oleksińcu Starym na przełomie XVI w. i XVII w. wznosił się warowny zamek, którego fortyfikacje przetrwały do XX w. Zbudowany z ciosu kamiennego w stylu renesansowym otoczony potężnym murem najeżonym strzelnicami, z basztami i bastionami i mostem zwodzonym, usytuowany na wysokiej górze, panował nad okolicą. W baszcie okrągłej, zwieńczonej renesansową attyką, istniał wyłom zrobiony przez Tatarów w czasie jednego z oblężeń. Z okien zamku jak na dłoni widać było dwa symbole tej ziemi: wielki obronny klasztor o.o. dominikanów w Podkamieniu i późniejszy monaster prawosławny w Poczajowie! Pod koniec XVIII w. zamek oleksiniecki spłonął. Do 1939 r. zachowały się tu bastiony starego zamku, w tym jeden ze sklepieniem opartym na pojedynczym filarze".

Być może, że mileński zamek nad doliną Huku był mu podobny i podzielił te same losy?

Następną warownią na drodze do Wiśniowca był zamek w Butyniu, na dalekim przedmieściu miasteczka, usytuowany na wzgórzu dominującym nad całą doliną Horynia. Opisywana powyżej droga z Załoziec do Wiśniowca była w XVIII w. i do połowy XIX w. uczęszczanym szlakiem handlowym i dyplomatycznym. Kursowały po nim, zarówno kupieckie karawany, jak pojazdy ważnych osobistości w bogatej asyście.

W połowie XVIII w. książę Michał Serwacy zmarł, Wiśniowiec z kluczem dóbr otrzymała w spadku Elżbieta Wiśniowiecka i przeniosła, jako spadek do rodziny Michała Jerzego Mniszecha, marszałka wielkiego koronnego, spowinowatego z królem Stanisławem Potockim. Czasy Mniszechów to okres największej świetności Wiśniowca. Zamek stał się wówczas jednym z najważniejszych ośrodków życia kulturalnego całego Kraju.

Dwukrotnie Michała Jerzego odwiedzał w Wiśniowcu król Stanisław August. Po raz pierwszy w październiku 1781 r. król zabawiał w Wiśniowcu przeszło trzy tygodnie. Ponownie zawitał Stanisław August 6 marca 1787 r. a przyjęcia, jakie urządził wówczas Jerzy Michał Mniszech, były rzeczywiście królewskie. Do obiadu zasiadało około 400 osób. Były przejażdżki doliną Horynia, polowanie w Kamienieckich Dębinach, prezentacja okolicznej szlachty Ziemi Załozieckiej. W drodze powrotnej orszak królewski jechał przez Gontowę, Milno do Załoziec, następnie odpoczywał w Białym Kamieniu, dawnej rezydencji Jeremiego Wiśniowieckiego. Tak więc nasi Rodacy z Bukowiny, Kamionki i Podlisek byli świadkami niecodziennego widowiska.

Za czasów księcia Konstantego Wiśniowieckiego i jego stryjencia Jeremiego przeprowadzono kolonizację tych ziem. Należy pamiętać, że nasi załozieccy magnaci, piastujący najwyższe godności w Kraju, dbali o dużą liczebność swoich wojsk. Chcąc dysponować dużą ilością szlacheckich szabel, osiedlali swoich wysłużonych w bojach weteranów. Oni to, drobna szlachta, wypełniała szeregi jazdy. Za Wiśniowieckich, a później Potockich, osiedlono na Milnie liczne rodziny drobnej szlachty: Zaleskich, Gaździckich, Szeligów, Sucheckich, Miazgowskich i innych. Każdy szlachcic zaciągnął się do wojska z własnym koniem, wyposażeniem, ale także zależnym od siebie szeregowym, bogatsi z kilkoma, zwanymi - pocztowym. Owi pocztowi rekrutowali się z chłopów pańszczyźnianych.

W opisie geograficzno-statystycznym powiatu brodzkiego z 1884 r., w haśle: Milno - czytamy, że:

"Mieszkańcy Milna, w przeważnej liczbie z zachodniej Galicji tu przybyli...".

To owi przybysze z Sandomierszczyzny stanowili główny trzon ludności mileńskiej, to oni towarzyszyli swoim panom w licznych wyprawach wojennych - jako "pocztowi". Owi pańszczyźniani chłopi Wiśniowieckich utrzymywali się głównie z uprawy roli, ponadto z hodowli, bartnictwa i rzemiosła. Chłopi ziem załozieckich byli stosunkowo zamożni, użytkowali przeciętnie od pół do jednego łanu ziemi i hodowali zwierzęta domowe. Przeciętny chłop był zobowiązany do trzy- lub czterodniowej pańszczyzny tygodniowo, ponadto do pewnych danin w naturze. Wszystko to runęło wraz utratą niepodległości. Dwa zaborcze mocarstwa wytyczyły sobie po 1772 r. kordon rozgraniczający ich "strefy wpływów" - powiedzielibyśmy dzisiejszym językiem dyplomatycznym. Ów kordon biegł w pobliżu Milna i Gontowej. Ówczesna granica rozbiorowa biegła na omawianych terenach od Zbaraża przez Budy Zbaraskie, przez wieś Kobyłę, przechodząc od wschodu pod samą wieś Gontową, skąd na północ od dawnej karczmy, prosto drogą polną w kierunku Nowego Oleksińca, pozostawiając po stronie austriackiej zachodnie stoki wzniesień Kruszyny, Kowalówki, Podszapoczy i inne.

Załoziecki gościniec w Gontowej zamykała placówka straży granicznej, a nieco później "siedziba oddziału straży skarbowej" - czyli mówiąc dzisiejszym językiem - posterunek celny. Tak więc Milno i jego przysiółki znalazły się przy kordonie granicznym. Wynikały z tego położenia pewne korzyści, głównie materialne, jako że na terenie imperium carskiego ceny na produkty rolne były znacznie niższe, a wytwory przemysłowe droższe. Powoli rozwijały się różne formy wymiany towarowej, tej legalnej i nielegalnej. Carska Rosja była, jak się to mówiło, "więzieniem narodów", to też zachodziły często próby przekraczania granicy, w czym mogli uczestniczyć mieszkańcy Milna, żyjąc w nieco swobodniejszym kraju. Rzecz znamienna, że w poł. XIX w. pojawili się na terenie Milna - Żydzi.

We wspomnianym wyżej rysie geograficzno-statystycznym powiatu brodzkiego czytamy, że ludność Milna w 1885 r. liczyła ogółem - 2299 mieszkańców, z czego wyznania rzymskokatolickiej - 1065, greckokatolików - 1056 oraz 178 Izraelitów. Tak dużej populacji żydowskiej nie spotkało się w tym czasie w żadnej innej większej wsi podolskiej. Np. w Olejowie, liczącym w tym czasie 1880 mieszkańców, mieszkało - 41 Żydów, w Trościańcu Wielkim na 1540 mieszkańców - 7 Żydów. Stosunki te zupełnie inaczej przedstawiały się w 1939 r. Według szacunku dokonanego przez wybitnego geografa i demografa ukraińskiego Włodzimierza Kubijowicza, redaktora Encyklopedii Ukrainiznastwa, w Milnie mieszkało (01.01.1939 r.) ogółem: 2800 mieszkańców, z czego Polaków - 1370, Ukraińców - 1400, Żydów - 30 osób.

Wiek XIX przyniósł nie tylko zmiany sytuacji politycznej Milna, zmienił się również właściciel wsi. Z początkiem XIX w. Milno wraz Gontową przeszły w ręce rodziny Pawlikowskich, których klan rodowy wywodzi się z Medyki niedaleko Przemyśla. W Polskim Słowniku Biograficznym, w tomie XXV, jest biografia Józefa Gwalberta Pawlikowskiego (1793-1852), który był właścicielem Medyki i Milna. Mieszkał stale w Medyce. Dobra mileńskie wydzierżawiał. Były one z początkiem XIX w. duże, liczyło ok. 2160 morgów ziemi. Znacznie się skurczyły pod koniec wieku. Wg danych zawartych w Słowniku Geograficznym... w 1880 r. własność większą w Milnie posiadała 549 morgów ziemi ornej, łąk i pastwisk - 111, lasów - 1524 morgów.

Właścicielem owej "własności większej" był Józef Gwalbert Pawlikowski, urodzony w Przemyślu, w Wiedniu ukończył prawo, we Lwowie współpracował z prof. Maksymilianem Ossolińskim w opracowaniu i kolekcjonowaniu zbiorów bibliotecznych, zwanych później - Ossolineum. Udzielał pomocy powstańcom listopadowym, szkoląc w Galicji ochotników do walki, ułatwiał im przekraczanie granicy rosyjskiej właśnie w rejonie Milna. Był więc Józef Pawlikowski nie tylko bibliofilem - kolekcjonerem, ale także działaczem niepodległościowym oraz znanym powszechnie rolnikiem - hodowcą wielu nowych odmian zbóż, traw i warzyw. Z wielką pasją propagował uprawy warzyw w gospodarstwach chłopskich.

Józef Gwalbert Pawlikowski ożenił się w 1832 r., za żonę pojął pannę Henrykę Dzieduszycką - córkę Wawrzyńca Dzieduszyckiego, adiutanta Tadeusza Kościuszki. Po śmierci męża w 1852 r. dokonano podziału mileńskiego majątku. Milno otrzymał w spadku ich syn Mieczysław też Gwalbert, bo taka była tradycja rodowa, zaś Gontowę matka - wdowa zachowała dla siebie. Gontowę -szczególnie polubiła, chętnie do niej przyjeżdżała każdego niemal lata.

Kolejny dziedzic Milna - Mieczysław Gwalbert Pawlikowski urodził się w 1834 r. we Lwowie, tu ukończył szkołę średnią oraz wydział prawa na Uniwersytecie Lwowskim. W sierpniu 1856 r. wyjechał w podróż do Włoch, gdzie zaprzyjaźnił się z poetami: Sewerynem Goszczyńskim i Cyprianem Kamilem Norwidem. Norwid zadedykował mu wiersz "Do Mieczysława...". Był jednym z organizatorów powstania styczniowego, aby pozyskać pomoc Francji wyjeżdżał z delegacją narodową do Paryża. Z chwilą wybuchu powstania wszedł do Komitetu Narodowego we Lwowie. Sam zaciągnął się w szeregi powstańcze. Podczas jednej z wypraw "za kordon" został aresztowany przez władze austriackie. Podczas procesu wykazano mu, iż nielegalnie dokonywał przerzutów broni i ludzi ze swoich posiadłości na Milnie za granicą carską. Skazany na 3 lata więzienia, odsiedział w twierdzy w Ołomuńcu. Jego majętność rolną w Milnie skonfiskowano i przymusowo rozparcelowano (wg Mariana Tyrowicza: Polski Słownik Biograficzny 1980 r.).

Okres przełomu wieków XIX/XX był dla Milna okresem stabilizacji. Sytuacja gospodarcza była dobra. Wykup ziemi i lasów folwarcznych na Bukowinie i Kamionce zwiększył stan posiadania wielu gospodarstw. "Bukowina z Kamionką - pisze Adolf Głowacki - zdarzyły przed wojną wybudował kościół z ciosów białego piaskowca, pokryć go blachą. W ten sposób Milno awansowało do roli parafii rzymskokatolickiej... Nieco wcześniej na Podliskach Rusini wybudowali cerkiew. Po wojnie Gontowa wybudowała kaplicę obsługiwaną przez księży z Milna...".

W opracowaniu Adolfa Głowackiego brak jest wzmianki o architekcie, który zaprojektował oryginalną w swoim kształcie architektonicznym wieżę kościoła w Milnie. Pani prof. Maria Dayczak - Domanasiewiczowa przesłała autorowi tego opracowania dane historyczne o rodzinie Dajczaków ze wsi Reniów". Wynika z nich, że jej ojciec Wawrzyniec Dajczak (Dayczak), ur. w 1882 r. w Reniowie, wybitny architekt - jego dorobek w dziedzinie architektury sakralnej zamyka się liczbą około 80 z realizowanych kościołów i kaplic - jeszcze jako student Politechniki Lwowskiej i działacz niepodległościowy projektował wiele budowli zlokalizowanych w macierzystym powiecie zborowskim. Do najwcześniejszych jego projektów należą kościoły w: Białogłowach, Ratyszczach, projekt dobudowy wieży w kościołach w Milnie i Berezowicy Małej. Niektóre z nich, jak np. kościół w Reniowie, czy wieża w Milnie projektował i doglądał odbudowy po zniszczeniach wojennych.



Artykuł był pierwotnie opublikowany na portalu internetowym "Olejów na Podolu" www.olejow.pl