|
Cztery lata zawszem pasał w tej tu dolinie,
Jako żywo nie słyszałem o tej nowinie.
By Synaczka Panieneczka miała porodzić,
By panieństwo z macierzyństwem miało się zgodzić.
A tu teraz kompanija tak se mówiła:
Że Panna Syna na sianku w żłobie powiła.
Potwierdzają tę nowinę i Aniołowie,
Wyśpiewują dziś Gloria wdzięczni posłowie.
Tusząc pasterze
Tusząc pasterze, że dzień blisko,
Wygnali owce na pastwisko.
Z obory, z obory, z obory
Zapędzili pod bory, pod bory.
Trafili na dobrą trawę, pokładli się na murawę,
Posnęli, posnęli, posnęli.
A bydło jadło, jadło, jadło, (x2)
Potem się pokładło. (x2)
Wilk zaś wypadłszy od ugoru,
Zagnał im owce aż do boru;
O bieda, o bieda, o bieda, kozom się wilk paść nie da.
Podusiwszy już koźlęta,
Suwa jeszcze po jagnięta. Masz tobie masz tobie.
Już trzoda cała, cała. (x2)
W rozsypkę pójść miała. (x2)
3. Lecz porwawszy się ze snu Kuba,
Spojrzawszy, widzi, że tu zguba.
A to co, a to co, a to co!
Jak zakrzyknie swą mocą, swą mocą:
Nieszczęsne mych lat momenta!
A kędyż są moje jagnięta? Już po nich, już po nich.
A anioł leci, leci, (x2)
Jasnością swą świeci. (x2)
4. Wtem Kuba na pół umarły zgoła,
Słyszy spod niebios głos Anioła:
Gloria, gloria, gloria.
Ach toć i ja, toć i ja, toć i ja
Z bydłem razem zginąć muszę,
Nie wiem, czy mą zbawię duszę,
Bom grzesznik, bom grzesznik.
Ach! Panie, Panie, Panie, Panie, (x2)
Cóż się ze mną stanie? (x2)
5. Powoli potem słów dochodzi!
Że Anioł nuci: Bóg się rodzi.
I wstaje, i wstaje, i wstaje,
Serca sobie dodaje, dodaje.
Widzi gwiazdę, że stanęła. Jasność wielka ogarnęła
Betlejem, Betlejem, Betlejem.
I woła: trwoga, trwoga, trwoga, (x2)
Hej! wstańcie dla Boga! (x2)
6. Porwą się wszyscy wnet na nogi:
Rzucą oczyma na cud srogi.
Poklękli, poklękli, poklękli
Wraz się wszyscy przelękli, przelękli.
Lecz zważając jaki taki, poznaje, że przez te znaki,
Pełnią się, pełnią się,
Proroctwa owe, owe, owe (x2)
Izajaszowe. (x2)
7. Wnet do Betlejem podskoczyli,
Bogu swe trzody polecili.
Ciekawi, ciekawi, ciekawi,
Święte Dziecię gdzie bawi, gdzie bawi?
W szopie, gdzie są osioł z wołem,
Na sianeczku leży społem
A tu mróz, a tu mróz, a tu mróz.
Bóg Stwórca płacze, płacze, płacze (x2)
A stworzenie skacze. (x2)
8. Maryja siedząc przy Dziecinie,
Z wielkiej radości niemal ginie:
Dogadza, dogadza, dogadza,
Już na łonie posadza, posadza;
Już nakarmia, już powija;
Już kołysząc się uwija,
Jak może, jak może,
Józef stary, stary, stary (x2)
Wesół jest bez miary (x2)
9. Tego się zaraz wziął momentu,
Do ciesielskiego instrumentu.
Nuż robić, nuż robić, nuż robić;
Dla Jezusa sposobić, sposobić,
Bardzo piękną kolebeczkę.
Uczieszył nią Panieneczkę,
Maryję, Maryję,
O słabe siły, siły, siły! (x2)
Coście potrafiły? (x2)
Cieszmy się i pod niebiosy
Wznośmy razem miłe głosy:
Bo wesoła dziś nowina,
Czysta Panna rodzi Syna.
Bijcie w kotły, w trąby grajcie,
A Jezusa przywitajcie,
Nowo narodzonego.
Złożyła go na sianeczku,
Między bydlęty w żłobeczku:
Aniołowie go witają,
Chwałę z wysoka śpiewają.
Bijcie w kotłyr30;
Pasztuszkowie na znak dany,
Znalazłszy Pana nad Pany,
Z pociechą serca witają,
Bogiem go swoim wyznają.
Bijcie w kotłyr30;
Trzej Królowie ode wschodu,
Z darami swego narodu,
Do Betleem pospieszają,
Pokłon i dary mu dają.
Bijcie w kotłyr30;
I my go też przywitajmy,
I wesoło zaśpiewajmy:
Witaj śliczne niewinniątko,
Zesłane z nieba dzieciątko.
Bijcie w kotłyr30;
Tyś jest Synem najwyższego,
Tyś Panem świata całego:
Przez twe święte narodzenie,
Odpuść grzechy, daj zbawienie.Bijcie w kotłyr30;
Dlaczego dzisiaj wśród nocy dnieje !
Dlaczego dzisiaj wśród nocy dnieje
I jako słońce niebo jaśnieje?
Chrystus, Chrystus nam się narodził,
Aby nas od piekła oswobodził.
Dlaczego dzisiaj, Boży aniele,
Ogłaszasz ludziom wielkie wesele?
Chrystus, Chrystus nam się narodziłr30;
Dlaczego gwiazda nad podziw świeci
I przed królami tak szybko leci?
Chrystus, Chrystus nam się narodziłr30;
O, mili Królowie
O, mili Królowie, skądżeście tu przyszli?
O, z dalekich krain, my za gwiazdą wyszli,
By zobaczyć maleńkiego, Jezusa narodzonego
Tu, w stajence biednej, tu, w stajence biednej.
Dary niesiem Panu, by je dać z ochotą:
Mirrę i kadzidło, a także i złoto,
By Dziecina się cieszyła i nas pobłogosławiła
Tu, w stajence biednej, tu, w stajence biednej.
Cicho wszędzie, śpi świat cały
Cicho wszędzie, śpi świat cały, Twardym snem ujęty,
A na niebie gwiazdy grały hymn dla Boga święty;
Tylko w polu ogień bucha, przy nim trzódka drżała,
Gra żałośnie zawierucha, czeladka czuwała.
Wtem śród nieba błyśnie łuna, Cudny blask się toczy i anielska dzwoni struna, Strach pastuszków mroczy;
Hej Szymonie, bracie Janie, i wy Pawle stary,
Czy słyszycie to śpiewanie, czy to sen, czy mary?
A tam niebo wciąż się pali, Łuna już na ziemi, wtem anieli całkiem biali staną między nimi:
Ęj nie bójcie się kochani! Złego nie zrobimy,
My od Boga wam posłani błogą wieść głosimy.
Oto w lichej tam stajence Bóg się dla was rodzi, starzec stoi przy Panience i Jej dolę słodzi.
Znikły z nieba czarne chmury, znój wam zniknie z czoła,
Tak śpiewają święte chóry, czeladko wesoła.
Wnet pasterze z swemi dary Przyszli do Dzieciny, patrzy na to Józef stary W ścianach chałupiny.
Uśmiecha się Jezus błogo, rączką błogosławi:
Już was więcej piekło trwogą, pastuszki, nie zdławi.
Z pastuszkami i my łączmy Naszych serc ofiary: Wiara, miłość i nadzieja r12; To są nasze dary;
Przyjm je, przyjm je, Jezu drogi,
Twoje proszą dzieci, niech na ziemi zginą wrogi,
Błogi dzień zaświeci.
Z NIEBA WYSOKIEGO
Z nieba wysokiego Bóg zstąpił na ziemię.
Ażeby do nieba wywiódł ludzkie plemię.
Bierze osobę Dzieciny,
Opłakuje ludzkie winy, Syn Boga jedyny.
2. Zniża swój Majestat Król całego świata,
Opuszcza tron nieba, a z ludźmi się brata.
Bóg niezmierny, w żłóbku mały,
Zapomina Bóstwa, chwały,
By świat zbawił cały.
3. Mieści się we żłobie Nieograniczony,
W pieluszki spowity, na sianku złożony.
Choć Mu zimno, nie narzeka,
Chętnie cierpi dla człowieka,
Łez pokutnych czeka.
4. Pośpiesz więc, grzeszniku, Dziecina cię wzywa.
Łatwy masz do szopy przystęp, gdzie spoczywa.
Wszak nie grozi, nie łaje, Ale rączki ci podaje.
Odmień obyczaje!
PRZY ONEJ GÓRZE ŚWIECĄ SIĘ ZORZE,
Przy onej górze świecą się zorze,
pasterze się uwijają
i na multaneczkach grają
nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego.
2. Przybądźmy do nich, poznamy po nich,
czyli nie wiedzą o Panie
i kędy jest święta stanie narodzonego, narodzonego.
3. Pójdźmyż do Niego, malusieńkiego,
wiem, że On nas z chęciom przyjmie
i wesoło nas obejmie, serce me czuje, serce me czuje.
4. Zwyczaj to stary przynosić dary.
Przywitać gościa nowego,
w otchłaniach pożądanego mamy wonności, mamy wonności.
Pasterze mili, coście widzieli?
1. Pasterze mili, coście widzieli?
Widzieliście maleńkiego,
Jezusa narodzonego,
Syna Bożego, Syna Bożego.
2. Co za pałac miał, gdzie gospodą stał?
Szopa bydłu przyzwoita,
I to jeszcze źle pokryta,
Pałacem była, pałacem była.
3. Jakie łóżeczko, miał Paniąteczko?
Marmur twardy, żłób kamienny,
Na tym depozyt zbawienny,
Spoczywał łożu, spoczywał łożu.
4. Co za obicie miało to Dziecię?
Wisząc spod strzech pajęczyna,
Boga i Maryi Syna,
Obiciem była, obiciem była.
5. W jakiej odzieży Pan nieba leży?
Za purpurę, perły drogie,
ustroiła Go w ubogie,
pieluszki nędza, pieluszki nędza.
Pasterze bieżeli, gdy głos usłyszeli
1. Pasterze bieżeli, gdy głos usłyszeli
śpiewania anielskiego
Znaleźli w żłobeczku, w Betlejem miasteczku
Jezusa maleńkiego Osioł Mu z wołem usługują,
Klękają, znając adorują stworzyciela swojego.
2. Widząc to pasterze, i bydlęta szczerze,
Nieme, pokłon oddają, padli na kolana, tak wielkiego Pana
Zaśpiewawszy, witają: Zawitaj, Boże utajony,
Z Panienki czystej narodzony".Na twarze upadają.
3. Gdy się pokłonili, do trzody śpieszyli
Weseli pastuszkowie.Bo gwiazdę ujrzeli, że dzień rozumieli;
Alić to trzej królowie od wschodu z darami jechali,
By pokłon Panu królów dali, poddani Monarchowie.
4. Będąc blisko szopy, że poszyta w snopy,
Bardzo się zadziwili.Idą na pokoje. Widząc bydląt dwoje
Myślą, że pobłądzili. Majestat gdzie jest upatrują,
Żłóbek im z Panną pokazują, dopiero się cieszyli.
5. Z najgłębszym ukłonem przed takowym tronem
Na oblicze padali;Z serdecznej ofiary swe trojakie dary
Jezusowi oddali: Te mile Zbawiciel przyjmuje,
Lecz bardziej serca ich szanuje, że Go Bogiem uznali.
6. Wszechmogący Boże! Któż wymówić może,
Co czynisz dla stworzenia,
Kiedy Swoje Bóstwo zsyłasz na ubóstwo
I na srogie męczenia:Niechże Ci w Trójcy jedynemu,
Cześć, chwała Bogu przedwiecznemu będzie bez zakończenia.
Judzką krainę noc okryła
I w snu marzeniach zanurzyła,
Jej niwy, jej niwy, jej niwy
Pokój zajął szczęśliwy, szczęśliwy.
Gość w Betlejem mieście mnogi
I pasterze lud ubogi, Cnotliwy, cnotliwy.
I w polu przy swej trzodzie,
I w polu przy swej trzodzie,
Posnęli w swobodzie,Posnęli w swobodzie.
2. Wtem wskroś obłoki zajaśniały
I w nadzwyczajne przyodziały
Promienie, promienie, promienie,
Całe niebios sklepienie, sklepienie;
A w powietrzu się unosi Anioł i radośnie głosi
Zbawienie, zbawienie,
Że Bóg się w polu rodzi, że Bóg się w polu rodzi,
Na ziemię przychodzi, Na ziemię przychodzi.
3. Pasterze ze snu tymi głosy
Zbudzeni, trwogą pod niebiosy
Spojrzeli, spojrzeli, spojrzeli.
Widząc cuda, zadrżeli, zadrżeli;
Lecz im Anioł rzekł: by byli
Bez wszej trwogi i śpieszyli Weseli, weseli,
By Zbawiciela swego By Zbawiciela swego
Witać zesłanego Witać zesłanego.
A czemuż mój Jezus tak ubogo leży?
A czemuż mój Jezus tak ubogo leży?
Ani po królewsku ni w drogiej odzieży?
Znać dlatego, by grzesznika,
czartowskiego niewolnika
od piekła wybawił, przez ubóstwo zbawił.
Czemuż nie w pałacach rodzi się Dziecina,
wszak świat, niebo, ziemia Jego: jest dziedzina,
ale w stajence ubogiej, na sianeczku w ten mróz srogi?:
W kamiennym żłóbeczku zimno Paniąteczku.
Czemu nie w bogatej pościeli królewskiej,
nie pod pawilonem leży Pan niebieski?
Pajęczyna pawilonem, aby każdy był zbawionym,
kochaj Go serdecznie, będziesz żył z Nim wiecznie
Ach witajże pożądana perło droga z nieba.
Ach witajże pożądana perło droga z nieba
Gdy świat cały upragniony Anielskiego chleba!
W ciele ludzkim Bóg jest skryty na pokarm ludziom obfity.
Ciałem karmi, Krwią napoi, by człowieka w chwale Swojej
między wybranymi policzył.
2. Czyliż nie dość, Boskie Dziecię żeś na świecie z nami,
Ale jeszcze zimno cierpisz między bydlętami!
Malusieńki Jezu w żłobie, co za wielka
miłość w Tobie! Czyliż nie są wielkie dziwy
w ciele ludzkim Bóg Prawdziwy,
Przyszedł na zbawienie człowieka?
3. O miłości niepojęta, jakżeś wielka była,
Żeś się tu z niebieskiego tronu sprowadziła,
A to do pustej szopiny, o niesłychane nowiny,
Ach, pokorny Baraneczku, twój odpoczynek w żłóbeczku,
Z dalekiej podróży niebieskiej.
4. Niech Ci Jezu, będą dzięki za Twe narodzenie,
bo przez nie zacząłeś nasze sprawować zbawienie.
Miłość, która to sprawiła, iż Cię do nas sprowadziła,
niech swą iskrą nas zapali, abyśmy Cię miłowali
teraz i bez końca w wieczności.
Dnia jednego o północyjednego o północy,
gdym zasnął w wielkiej niemocy,
nie wiem, czy na jawie, czy mi się śniło,
że wedle mej budy słońce świeciło.
2. Sam się czym prędzej porwałem
i na drugich zawołałem;
na Kubę, na Maćka i na Kaźmierza,
by wstali czym prędzej mówić pacierza.
3. Nie zaraz się podźwignęli,
bo byli twardo zasnęli;
alem ich po trochu wziął za czuprynę,
by wstali, bieżeli witać Dziecinę.
4. Kaźmierz wprawdzie wszystko słyszał,
Bo na słomie w budzie dyszał,
Ale nam od strachu nie chciał powiedzieć,
Na Maćka wskazywał : rTen musi wiedzieć!r1;
5. rMój Macieju, ty nam powiesz,
Albowiem ty sam wszystko wiesz!r1;
rWidziałem, widziałem śliczne widzenie,
Słyszałem, słyszałem anielskie pienie,
6. Bo mi sam anioł powiedział,
Gdym na polu w budzie siedział:
rNie bój się, nie bój się, Maćku-pastuszku!
Jestem ja, jestem ja u Boga służką.
7. Zwiastuję wesołe lata,
Że się nam Zbawiciel świata
Narodził, narodził w Betlejem mieście,
Idźcież Go przywitać, czem prędzej bieżcie!
8. Niech weźmie Szymek fujarę,
A Maciek gołąbków parę,
A Józef będzie stał u drzwi z obuszkiem,
Bo się tam nie zmieści z swym wielkim brzuszkiem!r1;
9. Porwawszy się, biegli drogą,
gdzie widzieli jasność srogą:
w Betlejem miasteczku, gdzie Dziecię było,
które się dla wszystkich na świat zjawiło.
Mesjasz przyszedł
Mesjasz przyszedł na świat prawdziwy
I Prorok zacny z wielkim dziwy,
Który przez swoje znaki, dał wodzie winne smaki,
W Kanie Galilejskiej.
Wesele bardzo zacne sprawiono,
Pana Jezusa na nie poproszono,
I zwolenników Jego, by strzegli Pana swego,
W Kanie Galilejskiej.
Z wielkim dostatkiem potrawy znoszą,
Pana Jezusa, aby jadł proszą;
Wszystkiego dosyć mają, tylko wina czekają
W Kanie Galilejskiej.
Matka zaś Jego, gdy to ujrzała,
Oblubieńcowi dogodzić chciała,
Prosiła Swego Syna, by uczynił z wody wina
W Kanie Galilejskiej.
Pan Jezus, chcąc tym uszlachetnić gody,
Kazał nanosić dostatkiem wody,
Hej gody, gody, gody! Wnet będzie wino z wody
W Kanie Galilejskiej.
Wnet prawdziwego Boga poznali,
Gdy zamiast wody wino czerpali,
Hej wino, wino, wino!Lepsze niż wcześniej było,
W Kanie Galilejskiej.
Przez narodzenie Twojego Syna,
Każ nam nalewać Panienko wina!
Hej wina, wina, wina!U tak dobrego Syna,
W Królestwie niebieskim.
|
|